No nie mogłam nie kupić.
Przecież spać bym nie mogła...
I to w dodatku po angielsku!
To w ramach akcji książka co miesiąc, która z racji finansów lekko kuleje:)
Nie mężu, nie mamy czterech miesięcy z głowy:P
Książki pełne kolorów, cudnych grafik i tego klimatu...
A do tego ta mini torba płócienna...
Mistrzostwo:)
Chorujemy na gąsienicę.
Tylko nie wiem kto bardziej.
Chyba na razie jednak ja;)
Cała seria wydana jest na tekturowych stronach, nadaje się zarówno dla maluszków jak i dla ciut starszych szkrabów.
Hania póki co najgłośniej reaguje nie na gąsienicę, a ja pieska.
Tak, w rodzinie kociarzy dziecko przechodzi fazę fascynacji psem:)
Książeczki do kupienia np. TU (drogie, niestety), albo TU (cena Ok) albo TU ( w wersji z pudełkiem).
My polujemy na więcej cudności z gąsienicą:)
Ktoś ma jakieś pomysły?
Nasza wish lista się wydłuża;)
Super! Sama z chęcią bym zamówiła, ale chyba za wcześnie, co? :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie jest za wcześnie. Mati ma 5 miesięcy, a książeczki są bardzo proste, można coś opowiedzieć dziecku i bawić się w odgłosy zwierząt:) Czasem myślę, że mimo, że Hania miała książeczki wcześniej to brakowało takich które dałyby nam pole do popisu. Troszkę późno zaczęliśmy kolekcjonować, ale u nas zaważyła mocno kwestia finansów.
UsuńMąż mu ostatnio kupił książeczkę taką materiałową- szeleszczącą, po angielsku. Muszę przyznać, że jak mu opowiadałam gdzie się schował słoń to słuchał z zainteresowaniem. A zawsze mi sie wydawało, że etap na książeczki to dużo dużo później.
UsuńChyba się skuszę i zamówię te w kartoniku (mój budżet w tym miesiącu przy chorobie małego kwiczy).
Zastanawiam się nad angielskim czy to też jest już dobry moment na wprowadzanie słówek, w sensie żeby się obsłuchał? Aniu może wiesz coś więcej na ten temat?
Myślę, że wprowadzanie słówek po angielsku nie ma sensu, bo to nie jest dla niego naturalne. Co innego gdyby jedno z Was było anglojęzyczne. Ale już osłuchiwanie się z językiem ma sens:) Różne piosenki, bajki itd. Ja na razie używam tych książeczek po polsku.
UsuńKurczę, chyba, żeby robić to na zasadzie opowiadania, że to jest koń, a po angielsku koń to horse. Bo takie wprowadzanie słówek jak w przedszkolu się to robi to raczej bezcelowe. Ale dobrym tropem idziesz:D Osłuchiwanie się pełni kluczową rolę:)
No właśnie, tyle się mówi o nauce języków przez zabawę, osłuchiwanie się z obcą mową itp. Sama będąc dzieckiem chodziłam na takie lekcje, gdzie w sumie pod stołem z dziewczynkami bawiłyśmy się lalkami, a Pani nam powtarzała po angielsku słówka i puszczała piosenki.
UsuńKolega z pracy swojego 3-latka posłał na taki kurs, w necie czytam, że im wcześniej tym lepiej. Więc może jest w tym głębszy sens. Jeśli miałoby mu to ułatwić w przyszłości przyswojenie języka to na pewno warto :)
Powiem Ci tak, ja się wychowywałam na Cartoon Network tyle, że wtedy nie było po polsku a jedynie po angielsku. I zaskutkowało tym, że mam dobrą wymowę. Nie żebym się chwaliła, ale to działa. Jak byłam w Anglii to Anglicy byli pod wrażeniem, wykładowcy na studiach też - to się opłaca, czasem bardziej niż zakuwanie słówek i gramatyki:)
UsuńFakt. To tak samo jak słuchanie muzyki, oglądanie filmów. Zawsze coś w głowie zostaje zapamiętane- jak wymówić, zaakcentować (w przypadku np francuskiego). Słówka też, mam wrażenie że u mnie 3/4 słownictwa to efekt słuchanej w LO muzyki ;)
UsuńZasada jest taka, ze czytac, czytac, czytac, czytac. Dziecko moze sprawiac wrazenie, ze nie slucha, ale tak nie jest. Ja czytalam od urodzenia, artykuly z gazet glosno, ksiazki - a jakze - dla doroslych, wiersze tuwima, byleby rodzica czytadlo interesowalo. Kto wie, moze zaprocentuje to tak jak u nas... Mowi ze, ze dopiero po roku dziecko chwile pptrafi sie skupic na ksiazce. Prostestuje. Gdy Igul mial 9 mies, rzucal w nas ksiazkami i siedzial Z NAMI okolo godziny.
UsuńTak jest do tej pory...
Bardzo glodna gasienica jest doskonala w celu zaangazowania mlodego czytelnika w proces czytanua, bo ma fascynujace dla malych paluszkow dziurki.
Anjami, piekne ksiazki upolowalas. Gdyby Igi byl mlodszy... :)
Ojej my też uwielbiamy gąsienice... zestaw cudny, ale na razie mogę tylko popodziwiać przez monitor :/
OdpowiedzUsuńJa nie mogłam się oprzeć, ale to raczej ostatni albo przedostatni zakup przed przeprowadzką. Musze jeszcze załatwić jakiegoś grającego pluszaka, bo nie mamy, a pomoże mi to zająć czymś Hanię podczas ćwiczeń. Ostatnio nic się nie sprawdza:(
Usuńuwielbiam takie książeczki! :)
OdpowiedzUsuńgdzie można je kupić? ;)
pozdrawiam i zapraszam do siebie...
http://islandofflove.blogspot.com/
Kasiu źródła podałam w poście:)
UsuńMożna kupić między innymi na all...
Dzięki za odwiedziny i zaproszenie:)
Skorzystam:D
Też chorowaliśmy na gąsienice :). Jeżu te liczy te liczy są fantastyczne widzę pingwiny widzę je tam :D
OdpowiedzUsuńŚwietny sposób na naukę dla malucha! :)
OdpowiedzUsuńMy mamy taką gąsienicę na kiju :) Mały kochał bardzo... i wyrósł ;)
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńcala seria jest super! sama mam na liscie 'do kupienia'
OdpowiedzUsuńJA widziałam tu na wyspach książeczkę z maskotką gąsieniczki - słodka, bo gąsienica wyglądała cudnie- bardzo podobnie. Uwielbiam tego kolesia ilustrację , genialne !
OdpowiedzUsuńnie wiem czy mój komentarz poszedł. książeczki cudne, uwielbiam kolesia.
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz jak ja chciała bym żeby Julka kiedys śmigała biegle po angielsku ... oj juz moja w tym głowa :D
OdpowiedzUsuńJa mam bardzo głodną gąsienice i mój syn ją uwielbia :) Najbardziej wkładać paluszka w dziurki po wygryzieniu :)
OdpowiedzUsuń