Zapachniało wiosną!
I za oknem i w mieszkaniu.
Czuję, że już niedługo wiosna nadejdzie, bo wracam do życia.
Wracają mi chęci do działania więc działam.
Kiedy tylko mogę, ogarniam mieskzanie.
Powolutku, bo czas to u mnie towar mocno deficytowy.
Kiedy tylko mogę, coś tworzę, przyozdabiam, uczę się szyć.
Choć z tym ostatnim ciężko, bo muszę zakupić kilka niezbędnych rzeczy, bez których się po prostu nie da.
Dziś się chwalę:)
Tablicą, na którą czekałam, a którą zrobiłam sama.
Sama tablica, to rama z plakatu piwa, jakie można zobaczyć w pubach.
Kosztowała całe 20 złotych na tablica.pl:)
Dodatkowy koszt to lakierobejca, biała farba akrylowa, papier ścierny, farba magnetyczna (którą chyba zastąpię folią tablicową) i zawieszki.
Koszt całkowity?
Nie wiem, ale znacznie taniej niż kupna biorąc pod uwagę wymiary:)
Chwalę się też wiankiem z bukszpanu, który zrobiliśmy razem z mężem.
Wyszedł trochę krzywo, ale ciiii;)
Chwalę się też wiankami gałgankowymi.
Jeden jest wytworem moich rąk, drugi rąk mojej mamy.
Serduszko i kaczucha to już zasługa mamy tylko i wyłącznie:)
Chwalę się wysianą rzeżuchą i zbożem, które będą pięknie zdobiły stół:)
Uchylam zatem rąbka tajemnicy wpuszczając Was do naszego mieszkania.
Nie jest to to, co chciałabym żeby było, ale zaczyna przypominać wystrój z moich marzeń:)
Życzę Wam słonecznej niedzieli i inspirującego tygodnia:)
My będziemy biegać po lekarzach. Na początek ginekolg z Młodą.
Ale o tym pewnie jutro:)