Myślę i myślę i chyba wymyśliłam.
Kimże innym może być Hanka na balu przebierańców jak nie kotkiem właśnie.
Tydzień temu się o balu dowiedziałam, no i nie miałam, naprawdę nie miałam czasu na bieganie po wypożyczalniach.
Kasy z resztą też nie.
No ale dziś wymyśliłam.
Hania będzie kotkiem.
Ja rozpoczynam przygotowania, a mąż dostał przykaz "wyskoczenia" na moment z pracy celem upolowania Hankowych uszu w sklepie obok.
Jak się nie uda, to będziemy pruć;)
Będzie relacja ale już nie dziś.
Jestem padnięta to raz, a dwa, że niestety ale dostałam okres.
Ktoś mówił, że jak się karmi piersią to się długo nie ma...
Akurat! Ja dostałam po pół roku.
Dziwnym zbiegiem okoliczności po przeczytaniu posta Hafiji....
Tak moja droga, dzień po dokładnie...
Moja empatia mnie przeraża...:/
Ktoś mówił, że po porodzie nie boli aż tak?
Gdybym tylko wiedziała kto....
NO, więc relacji dziś nie będzie.
Niczego dziś nie będzie.
Znów się kłania kononizm (od Kononowicza, jakby ktoś nie wiedział..)
No, poza czekoladą i Hankowym strojem.
Przynajmniej wiem skąd się wzięły moje porażki kulinarne w tym tygodniu.
I wisielczy nastrój...
No, to do roboty!
:)