Kryzys laktacyjny mnie dopadł, albo drastycznie zmniejszyła mi się ilość mleka i trzeba to teraz naprawić.
Naprawiam więc od wczoraj pijąc herbatki laktacyjne, jedząc to, co lubię, co mi poprawia humor, czyli głównie czekoladę, przystawiam Hankę co chwila, odciągam laktatorem. I jak Hanka coś tam pociamka, tak do laktatora lecą marne krople, a cycki - flaki nie współpracują. Pokarm będzie potrzebny nie tylko w cyckach ale i w butli gdyż jutro chcemy wyjść, a opieki nad Hanką podjęła się babcia. Poza tym w środę idę do pracy - mąż musi czymś dziecko nakarmić przez tych kilka godzin. Od 28 do 30 maja tez jestem w pracy choć na kilka godzin zapas mleka muszę więc sporządzić. A z czego się pytam?
Od wczoraj chodzę po mieszkaniu i celem poprawienia sobie nastroju śpiewam sobie Wiewi00rowe przyśpiewki okołomleczne wymyślając swoje przy okazji. Może niczym szaman wywołujący deszcz uda mi się wywołać wodospad mleka, albo raczej mlekospad....
Dziś dalej robię wszystko, żeby mleko wróciło - staram się o tym nie myśleć, ani o niczym innym. Zbieram Hankę na zakupy, a potem będę oglądała komedie romantyczne, jadła czekoladę, piła herbatki, przytulała moje dziecię i śpiewała.....
Mleko Mleko Moje
Karmi Usta Twoje...;)