Jaki wózek...

Próbujemy naprawić stary wózek.
Zobaczymy co się da zrobić...
Ja natomiast na wszelki wypadek rozglądam się za nowym.
I nie wiem.
Potrzebuję spacerówki, najlepiej w typie parasolki - czyli nieduży po złożeniu.
Musi mieć koniecznie:
-dość duże koła - bo to nasz główny środek lokomocji, a polskie chodniki są jakie są...
- regulowany podnóżek
- regulowane oparcie
- pasy 5 punktowe
- zdejmowaną barierkę
- głęboką budę
- osłonę przeciw deszczową i osłonkę na nogi lub śpiworek w komplecie
- zwrotne koła
- "prześwit" w budzie 
-najlepiej jakby miał jakąś amortyzację
- nie, nie musi robić kawy
- nie musi się sam składać
- ma dobrze jeździć i sam nie odjeżdżać
- i nie przewracać się gdy dziecko z niego wstanie

chyba tyle...
Poza tym musi być lekki, lub w miarę lekki.
I nie kosztować jak taki Origami 4 tysie, ani jak taki Mclaren 1400....

Po głowie chodzi mi Chicco MuliWay albo Enjoy Fun.
Ewentualnie Nico lub Filippo od Bebetto - tyle, że to nie spacerówki.
Ewentualnie Tfk - al to poza zasięgiem finansowym o ile w totka nie wygram...

I cholera będzie problem jeśli starego nie da się naprawić...

Tymczasem popatrzcie na to...
Widziałam na "własne oczy" i zaniemówiłam...
Wózek dla tatusiów;)
No w tym przypadku należy bardziej wózka pilnować niż dziecka:P



Od razu mówię - nie chciałabym go nawet z dopłatą...Chyba, że w celu spieniężenia;)

Anjamit