Nie chcę i nie potrafię...
Nawet nie chcę "potrafić".
Co raz więcej osób mówi, przekonuje, że podróż i zmiana miejsca jej nie zaszkodzą.
A ja się boję.
Nie o Hanię.
O Figę się boję...
To straszna neurotyczka....
Jest możliwość tymczasu dla dwójki kotów...
Może jakieś krople na uspokojenie.
Może kocie feromony znów pomogą.
2 raz w życiu oddałam zwierzę.
1 raz osobiście...
To była Inka - przepięknej urody i niesamowitej inteligencji szczurzyca.
Oddałam ją koledze - w dobre ręce.
Kiedy zobaczyłam ja po kilku dniach ze stresu leciała jej krew z nosa.
Kiedy mnie poczuła wczepiła się pazurkami i nie chciała zejść z karku, swojego ulubionego miejsca na mnie.
A ja płakałam.
Nie chcę przechodzić przez to raz jeszcze.
Nie chcę, żeby Figa tak cierpiała...
Nie chcę się czuć jakbym wyrządzała jej największą krzywdę.
Nie chcę zwichrować jej psychiki i zrujnować życia...
Ale boję się tego, że chwilowa rozłąka i transport do Anglii odbiją się na jej zdrowiu i psychice....