Dzięki!

Bardzo dziękuję za wczorajsze słowa wsparcia.
Stwierdzenie "chichot losu" bynajmniej nie odnosi się do przeziębienia Hanki.
Gdybym ja tylko takie problemy miała....

Wczoraj dostałam wiadomość, o tym, że u mojej babci zdiagnozowano guza mózgu.
To drugi przypadek raka/ nowotworu w naszej rodzinie w tym roku.
Jestem dobita, ale nie potrafię tego wyryczeć.
Nie potrzebuję słów wsparcia, tym bardziej bezsensownego gadania w stylu "będzie dobrze".
A jak nie będzie? 
Wierzę w to, że damy radę, że przez to przejdziemy.
Ale nie mogę ślepo wierzyć w to, że nic złego się nie stanie.
Po prostu trzymajcie kciuki.
Mocno!

Zaczynam się bać o siostrę, siebie i o Hanię.
Nagle, z dnia na dzień znalazłyśmy się w grupie wysokiego ryzyka.
Do tej pory nie było w naszej rodzinie żadnego takiego przypadku.
Z resztą, jak inaczej nazwać całą ta sytuację jak nie chichotem losu właśnie?
Skoro a przeciągu kilku miesięcy rak zostaje zdiagnozowany u mojej mamy i babci...
No i wydało się, że M. to moja mama.


No...wyrzuciłam to z siebie.
Mamy raka piersi, raka mózgu, jaki następny? U kogo?

Ence pence w której ręce....

Jedno ubezpieczenie na wypadek zachorowania na raka narządów kobiecych mam.
Wykupiłam kilka lat temu. Może je rozszerzyć?

To jest chyba dobry moment, żeby zastanowić się nad własnym życiem...









Anjamit