Zagadka na piatek

Wymyśliłam sobie i naprawdę mam nadzieję, że nie ma takie cyklu na żadnym blogu, bo nie chciałabym zostać posądzona o kopiowanie, że w każdy piątek będzie zagadka:)
Tak po prostu, bez nagrody.
Cykl miał się nazywać ZAGADKOWY PIĄTEK, ale radiowa trójka ma ZAGADKOWĄ NIEDZIELĘ.
Zostaje więc ZAGADKA NA PIĄTEK.


Dzisiejsza zagadka będzie wyjątkowa. Jej echo będzie, mam nadzieję, pobrzmiewało Wam w głowach i duszach do Świąt. Może kogoś zainspiruje do działania?



Co rusza za 22 dni?

Podpowiedzią jest oczywiście grafika:)


Temat zagadki zbiega się bezpośrednio z wydarzeniem które mną dziś bardzo wstrząsnęło...

Zapukała do mnie dziś nieznajoma kobieta z pytaniem czy mój mąż jest w domu.
Odpowiadam, że nie. 
"W jakiej sprawie jest potrzebny, co się stało?"

"A wie pani, bo ja jestem opiekunką tego pana z mieszkania obok, a on nie może otworzyć drzwi. Trzeba je wyważyć, bo on od 3 dni leży na podłodze bez jedzenia."

Przez moja głowę przebiegła myśl.

Od jakiegoś czasu na klatce śmierdzi moczem. Wczoraj wieczorem zaczęłam podejrzewać, że to z mieszkania sąsiada. Mówię mężowi "jutro idę to sprawdzić z administratorem bloku".

Do administratora poszłam razem z tą panią, ale jego nie było.

"Dzwonie na policję, proszę pani, bo nie można tego pana tak zostawić, ktoś musi mu pomóc, a nie będziemy czekać na pana M."

Ona na to "Ale po co, przecież może jakiś sąsiad wyważy te drzwi?"

Złość zaczęła mnie ogarniać. Zadzwoniłam na policję, wyjaśniłam sprawę i w oczekiwaniu na pomoc zapytałam panią:

Pani jest opiekunka tego pana?
-Tak.
Była tu pani w ciągu ostatnich dni?
-Tak, ale on nie otwierał, mówił, żebym przyszła później, to otworzy.
Ale nie otwierał, to czemu pani wcześniej nie poprosiła o pomoc, czemu pani nie pukała, nie wzywała policji? Przecież jemu mogło się coś stać?
- Bo on nie chciał, mówił, że później otworzy.
Ale to starszy człowiek jest, ma swoje fanaberie, a tu chodzi o jego życie!
....

Ta kobieta była tu w ciągu trzech dni kilka razy. 
Wiedziała, że z jej  ponad 80cio letnim podopiecznym dzieje się coś złego.
Że nie otwiera.
Ponoć powiedział jej, że leży na podłodze. Nie wiem kiedy, ale to nie ma znaczenia.
Ona jako opiekunka wie w jakim jest stanie, że nie ma nikogo, że jak ona nie przyjdzie, to on nie ma nic do jedzenia. Wie o tym, że czasem upada, bo nogi odmawiają mu posłuszeństwa.
Mimo tego zdecydowała się prosić o pomoc po 3 dniach...

Sądząc po smrodzie, ten pan leżał około 3 dni we własnych odchodach. skoro nie był w stanie otworzyć drzwi, nie mógł też przygotować sobie nic do jedzenia...

Na szczęście po przyjeździe policji, straży pożarnej i pogotowia okazało się, że sąsiadowi nic się nie stało. Jego stan został określony jako dobry.
To się w głowie nie mieści!!!!
Powinni zabrać go do szpitala na obserwację, choćby tyle...

Przekazałam opiekunce zupę dla tego pana. Piekę dziś ciasto - zaniosę. 
Jeśli będę mogła jakoś jeszcze pomóc, to pomogę, ale czy starszy, lekko zdziwaczały pan przyjmie pomoc?
A co z opiekunką?
Mam ochotę zgłosić jej zaniedbanie...


Po duszy i uszach krążą mi słowa
People, help the people....








Anjamit