Wyniki za chwilkę, najpierw krótka historia o tym jak to Hanka płakała....
W środę wróciłam padnięta po zaledwie 5 godzinach spędzonych w przedszkolu wraz z Hanką. W mieszkaniu maras, bo przecież wróciliśmy we wtorkowy wieczór więc zdążyliśmy wypakować część bagażu i wyodkurzać podłogi (o godzinie 23...), jęłam więc wyciągać, segregować, składać, chować, prać, odkurzać, myć i inne w przerwach zabawiając, karmiąc, przewijając marudną Hankę, która najbardziej odczuła trud podróży. Aż tu nagle....ścięło mi żołądek i to nie na żarty. Dotarło do mnie bardzo boleśnie, że do funkcjonowania potrzeba pokarmu, a nie energii słonecznej.
Odłożyłam więc Hankę do jej łóżeczka. Zatkałam smoczkiem. Włączyłam suszarkę. Wszystko to, by móc usmażyć flądrę, ugotować ziemniaki i zjeść...
Z kuchni słyszę, że suszarka choć suszy to nie działa...Hanka płacze. Bardzo płacze. Ja jestem słaba z głodu i wiem, że jak nie zjem, to będzie źle. Już kiedyś rozwaliłam sobie żołądek doprowadzając do refluksu i cierpiałam. Bardzo...
Kiedy obiad "się robił" pobiegłam do Hankowego "pokoju", żeby to moje dziecię wyprzytulać. Wchodzę - cisza. Patrzę na Hanię, a ona leży na brzuszku z główką na bok i pustym spojrzeniem i tylko cichutko pochlipuje w materac wstrząsana łkaniem. Kiedy ją przytuliłam dalej pociągała noskiem od czasu do czasu podrygując z żalu....
Łzy stanęły mi w oczach....I chyba nie jestem w stanie opisać jak podle się poczułam...
Na szczęście Hania po chwili się uspokoiła i zaczęła uśmiechać.
Powyższe zdarzenie jest idealnym wyjaśnieniem mojego wyboru zwycięskiego komentarza w konkursie.
Szkoda, że tak mało osób wzięło udział. Mimo wszystko dziękuję:) W zasadzie każda z wymienionych rzeczy byłaby przydatna i należałoby nagrodzić wszystkie głosy, jednak nagroda jest jedna i trafi do.....
Mamy Magenisiowej za tą właśnie wypowiedź:
A ja bym chciała taki dżinks - może być w formie wesołej naklejki albo niewidzialny albo do połknięcia albo inny cud techniki - no i żeby ten dżinks powodował, aby dziecko rozumiało różne wg niego dziwne decyzje rodziców. Że jak płacze w wieku 3 miesięcy i mama coś długo nie przychodzi, to dlatego, że robi właśnie siusiu (powiedziała, że idzie zrobić siusiu, ale w wieku 3 miesięcy nie wszyscy to potrafią zrozumieć), albo jak mówi do dwulatka - "nie skacz po kanapie" to też nie chodzi o to, że chce nam popsuć zabawę, i co z tego, że powiedziała "nie skacz, bo się o Ciebie boję", nie każdy dwulatek rozumie, co to znaczy "boję się o Ciebie". Albo jak mówi, "zjedz brokułki, na zdrowie" do trzylatka, to że chciałaby, aby był zawsze silny i zdrowy i nawet jak powie "bo chciałabym, żebyś był zawsze silny i zdrowy" to przecież trzylatek sobie może pomyśleć, "przecież jestem silny i zdrowy, co te obrzydliwe brokuły mają do tego?" a taki dżinks by sprawił, że od razu by zrozumiał. Nie, nie musiałby od razu wszystkich zjeść. Wystarczyłoby, że zrozumiałby, że to wszystko z troski i miłości.
Jak ja bym chciała, żeby coś takiego, co wytłumaczy mojej Hance, że mama musi coś zjeść, istniało. Żeby taka sytuacja, którą opisałam na początku nie miała już miejsca....
Mamie Magenisiowej gratuluję i poproszę o adres do wysyłki:)
Reszcie uczestników bardzo dziękuję za wyobraźnię:) Uśmiałam się bardzo:)
Pozdrawiam i miłego dnia życzę:)