Małe Candy/ Little Candy

Ogromnie polubiłam robienie bransolet z włóczki. W dodatku uwielbiam je nosić - pasują do tak wielu ubrań. Ich największą zaletą jest to, że są łatwe do zrobienia i zaskakująco tanie:)

Dziś chcę się podzielić jedną z nich z którąś z Was:) Ta jest w moich ulubionych kolorach:)


I really enjoy knitting bracelets. Plus I like wearing them - they match with so many clothes. Their biggest advantage is that they're easy to knit, and extremly cheap:) 

I want to share one of them with someone. This one is in my favourite colours:)


Zasady są proste:

1. Napisać komentarz pod notką (wspaniale byłoby dostać od Was informacje jaki rodzaj postów na blogu lubicie)

2. Podzielić się podlinkowanym obrazkiem na blogu lub FB

3. Miło byłoby mieć Was z powrotem więc jeśli jeszcze Was tu nie ma zapraszam do grona obserwatorów (nie jest to konieczne)


The rules are easy:

1. Write a comment under the note (it will be lovely to get a feedback about the blog - what kind of  posts you like)

2. Share linked button to the Candy on your blog or FB 

3. It will be nice to have you back so if you're not here yet, you can join to the observers:) (not necessary)



Losujemy w przyszłą niedzielę!

We will draw lots on next Sunday!





Powodzenia Wszystkim:)

Good Luck Everyone:)



Anjamit

Mystery is solved!

Od jakiegoś czasu Młoda sypie tekstami o niejasnym dla nas znaczeniu.
Zaczęło sie od BALO i przez długi czas myśleliśmy, a wręcz byliśmy pewni, że owo BALO to lampa. Hanka zapytana o to gdzie jest BALO śmiało wskazywała lampę na suficie. Dziwny był jednak fakt, ze nie każde BALO to BALO, ale przecież niektóre lampy nawet lamp nie przypominają tak więc stwierdziliśmy, że BALO to najwyraźniej specjalny rodzaj lampy.

Otóż NIE!

BALO moi mili to nie lampa, a BALON. I tylko kretyn nie wpadłby na to, że lampa zwisająca z sufitu przypomina balon. To też tłumaczy dlaczego nie każde BALO to BALO... Najwyraźniej według Hanki w domu mamy nie lampy a balony. I to w dodatku świecące!

Pozostała jeszcze kwestia BĄBĄKA...Nasza pociecha z radością nieopisaną wykrzykuje, że BĄBĄK! Pytam gdzie, na co pada odpowiedź - MA (dla niewtajemniczonych  - nie ma). Proszę, żeby pokazała palcem - cisza i konsternacja. Pokazuję różne rzeczy i pytam BĄBĄK? - Nie... I znów słyszę BĄBĄK MA. Czyli BĄBĄK to coś czego nie ma. Trwa to dobrych kilka dni. Już zaczynam myśleć, że moje dziecko widzi rzeczy nieistniejące, że ma jakiś szósty zmysł gdy nagle słyszę dobitnie pierdnięcie i radosny okrzyk O! BĄBĄK! 

No to moi mili MYSTERY IS SOLVED!



Anjamit