Dziś Hanka nie jest w spacerowym nastroju więc spacer był jakiś taki krótki, nieudany ale zakończony szybką wizytą w lumpku (średnio udana, ale na pewno bardziej niż spacer).
No więc wchodzę do lumpka, panie już mnie kojarzą i po raz kolejny zachwycają się Hanką, zwłaszcza tym jak słodko śpi. A Hanka, jak to Hanka, jak tylko wyczuwa przerwę w jeździe wpada w płacz - zwłaszcza w takie dni jak dzisiejszy. Panie - o jej, budzi się, ja - bo nie wozimy, to się budzi. Na to panie zgodnie stwierdziły, że:
Pani nr 1 - Ja to swojego, żeby zasnął brałam na spacery i po tych dziurach w chodnikach jeździłam, żeby zasnął, ale tak żeby mu głowa skakała - wtedy zasypiał.
Pani nr 2 - no moim też było trzeba tak mocno bujać, żeby zasnął w końcu.
Ja - O_o ....................
Już miałam się odezwać, już miałam opieprzyć, wtajemniczyć i oświecić, że SBS (Shaken Baby Syndrome), że nie wolno potrząsać dzieckiem, że to dlatego śpi, bo dochodzi do obrzęków lub urazów mózgu, że to może NAPRAWDĘ ŹLE SIĘ SKOŃCZYĆ..........ale dałam sobie spokój. Betonu głową nie przebiję. Skoro panie uważają, że Hanka zasypia na rękach bo się nauczyła, a nie bo tego potrzebuje, bo taka jest natura niemowlaka......
Szkoda gadać....
A Polskie chodniki rzeczywiście mogą się nadawać do wywołania SBS - wyglądem przypominają raczej ser szwajcarski niż chodnik. Dziura na dziurze dziurę pogania....
O SBS można poczytać np tu: