Córeczka tatusia

Uwielbiam patrzeć na ich relacje.
Na to, jak z każdym dniem stają się sobie bliżsi.
Jak na siebie patrzą, jak okazują sobie czułości.

Mowa oczywiście o Hanuszce i moim mężu.

Kiedyś, jak Hanuszka była leżącym robaczkiem, mąż zajmował się nią jak ja nie byłam w stanie, nie było mnie lub kiedy to na nim wymusiłam.
Hania z resztą wolała spędzać czas ze mną i tylko czasami upierała się przy tym, by do snu utulił tatuś.

Jakiś czas temu sytuacja się zmieniła.
Za każdym razem kiedy mąż wraca wieczorem z pracy Hanuszka już na sam dźwięk klucza radośnie odwraca główkę i niemalże podskakuje na swoich kolankach albo na moich rękach.
Nie ma mowy o tym, by tatusiowi udało się zdjąć kurtkę i buty - Hanuszka miało wyciąga rączki chwytając za kurtkę i sama niemalże wskakuje tatusiowi na ręce.

Choć większą część dnia Hanuszka spędza ze mną, to radość z jaką wita tatusia jest niesamowita.
Podobnie z resztą jak momenty, które spędzają razem na zabawach, wygłupach lub przytulaniu.

Jedyną rzeczą, której bardzo żałuję to to, że tak mało czasu spędzamy we trójkę.
Mało mam możliwości by napatrzeć się na to, jaka niesamowita więź tworzy się między nimi.
Mam nadzieję, że ta więź będzie się umacniała i zaowocuje w przyszłości.

Ojciec to przecież pierwszy mężczyzna w życiu małej kobietki.
Od relacji z nim zależy bardzo wiele w dorosłym życiu.

Im jestem starsza tym bardziej doceniam moje relacje z tatą. 
I tak, mogę o sobie powiedzieć, że jestem córeczką tatusia;)

Anjamit