Prócz strasznej bieganiny i załatwiania miliona spraw związanych z wyjazdem i przeprowadzką, a także pracą i rehabilitacjami (aż wstyd przyznać, ale ostatnio prawie w ogóle nie ćwiczymy, bo odkąd Hanik chodzi ładnie za rączkę nie sposób ją nakłonić do czegokolwiek innego...), po prostu żyjemy i bawimy się:)
Ile wlezie:)
Korzystamy z pięknej pogody i zasobów bawialnianych.
Korzystamy w doborowym towarzystwie, szkoda tylko, że bez najważniejszej osoby.
Jeszcze tylko kilka miesięcy (dziś właśnie mijają 4 tygodnie naszej rozłąki ze Ślubnym)...
Przy okazji widać moja nowa fryzurę:)
Kosztowała mnie krocie, bo Hanik postanowiła zadbać o cały personel salonu fryzjerskiego....
Zjeżdżanie jest fajne:)
Kulkowe LOVE :D
No i proszę państwa gwóźdź programu, albo raczej jego Gwiazda:)
Na bawialnianej podłodze Hanuszka postanowiła postawić swoje pierwsze kroki trzymając się tylko jedna ręką:)
Od tamtej pory kilka razy samodzielnie bez trzymania przeszła około 2 metrów i...
czekamy:)
Niestety takie wypady są sporadyczne.
Nie wiem, czy przed wylotem uda się jeszcze odwiedzić bawialnię.
Przeprowadzkowa machina nabiera rozpędu...
Umowy wypowiedziane (jeszcze mieszkanie zostało), część książek oddana, umówione przekazanie części naszych rzeczy na Całoroczny Kiermasz Dobroczynny, buciki kupione, kalosze kupione, piżama kupiona (przecież nie będę po cudzym domu w majtach latała:P)...
No, zabiegany dzień, to udany dzień.
A moje dziecko ma w sobie niesamowite pokłady zrozumienia dla sytuacji i dla mnie przede wszystkim.
Zlitowała się nade mną i postanowiła zasnąć przed 23:/
Cóż pozostaje mi zrobić?
Kapać się i spać...
Jutro na 7:00 praca, potem Hankowy lekarz, dom, druga praca, dom i ogarnianie....
Chyba się właśnie rozdwajam, mnożę, klonuję...
Kolorowych!