Szalenie podoba mi się zestaw Cheeky Wipes, ale jego cena jest przesadzona i to porządnie. Niestety (a może właśnie stety) byliśmy zmuszeni zrezygnować z używania jednorazowych chusteczek nawilżonych więc postanowiłam "stworzyć" własne szmatki. Nie ja jedna i tym bardziej nie pierwsza wpadłam na ten pomysł. Na różnych forach wypowiadają się mamy opisując swoje pomysły. Mój raczej nie odbiega od reszty.
Zestaw Cheeky Wipes zawiera dwa pudełka, dwa olejki eteryczne, szmatki i dwa woreczki. Ja swój stworzyłam z pudełeczka właśnie z Cheeky Wipes. Czemu nie z innego? Podoba mi się system zamykania i otwierania. Można otworzyć jedną ręką i idzie to łatwo. Z niektórymi pojemnikami było ciężko. Stąd właśnie zakup samego pudełka.
Pocięłam starą flanelową pościel na kwadraty 15x15 zszyłam je podwójnie, kupiłam także na szmatach stare ręczniki (koniecznie w dobrym stanie i koniecznie miękkie). i zrobiłam z nimi to samo, ale obszyłam je pojedynczo. I w ten sposób chusteczki są gotowe.
Do pojemnika wkładam kilka sztuk zaledwie, namaczam w wodzie przegotowanej, dodaję olejek lawendowy. Lawenda ma wiele właściwości m.in antyseptyczne i bakteriobójcze, ale także łagodzi podrażnienia i odparzenia (przyspiesza gojenie - działa!!!) więc jest idealny do namaczania szmatek (oczywiście nigdy w postaci nierozcieńczonej).
Do takiej mikstury nie dodaję już żadnych olejków natłuszczających, bo czasem konieczne jest użycie kremu (co za dużo to niezdrowo), a poza tym mógłby zatłuścić pieluszki wielorazowe zmniejszając tym samym ich chłonność.
Jak mi się chusteczki kończą, to robię nową miksturę i dalej używam. Niektóre kobiety twierdzą, że takie szmatki mogą być w pojemniku do 3 dni. Ja codziennie zmieniam, boję się, że zakisną. Poza tym wymiana wody czy zrobienie nowej mieszanki to żaden problem.
Sprawdzają się rewelacyjnie do Hanikowej pupy, ładniej pachną, są zdrowsze i tańsze w użyciu. Piorę je razem z pieluszkami wielorazowymi i tak też przechowuję zużyte.