Awaria

Zaczęły się targi "Czas dziecka". 
I dobrze...
Bo dziś nam kółko z wózka odpadło.
Jeśli się nie uda naprawić, a najprawdopodobniej się nie uda, to czeka nas zakup nowego....
Przynajmniej na targach zrobię rozeznanie...
Ma ktoś jakieś pomysły?
Jakieś typy godne polecenia lub takie, na która nie warto patrzeć?

Anjamit

Szaleństwa Panny Hanny vol.2

Wczoraj byli znajomi.
No nie mogło być inaczej jak tylko cyrkowo.
Bo Hanka przecież w centrum uwagi.
Pomijając już fakt kokietowania cioci A. i wujka P., bo przecież zaszczytu otrzymania tylu zalotnych spojrzeń i nieśmiałych uśmieszków spod lekko opuszczonej główki nie każdy może dostąpić.
To Hankowe czarowanie skończyło się ciasteczkiem.
Wujek P. dał się omotać i uradował dziecko ciastkiem.
Całe szczęście, że Młoda nie jada takich rzeczy praktycznie wcale, więc była w stanie zjeść tylko pół.
Wolała paluszki juniorki i swoje biszkopciki...
I piwo taty...

Od razu zaznaczam, na wypadek czytania tych słów przez jakiegoś kuratora czy innego miłego...
Wolała - nie znaczy, że dostała...
A co się działo jak nie dostałą to już każdy może sobie dopisać.

No więc, Hanka była w centrum uwagi.  
A to znaczy, że działy się rzeczy szalone i godne przynajmniej zdjęć jak nie filmu, niestety bolące nas ze śmiechu brzuchy nie pozwalały dotrzeć do aparatu.
Istniała też obawa, że kiedy Hanka zobaczy sprzęt w dłoniach mamy zakończy swój szaleńczy popis.

Zaczęło się od tańców.
Tańce Hankowe zaczynają się od wciśnięcia guzika od sortera, który zgodnie z założeniem producenta "uwalnia" muzykę po włożeniu klocka.
Nic bardziej mylnego, jeśli myślicie, że ona ta muzykę "uwalniała" klockiem.
Dziecko głupie nie jest, ale leniwe bywa:P
Wszystkie guziczki wciska paluszkiem i zaczyna tańczyć.
A taniec wygląda komicznie, bo Hanka siedzi tak jak nie powinna, czyli w "V" i podskakuje na pupie śpiewając do tego głośno "aaaa-aaaa-aaaa" ewentualnie "laaaaa-laaaaaa-laaaa".
I co z tego, że jej te nogi wyprostuję?
Za chwile i tak wraca do ulubionej pozycji (siła ani pomysłu już nie mam jak z tym walczyć).

Hanka stwierdziła, że publiczności się podoba, więc przeszła do akrobatyki...
Wiecie jak sika pies?
Tyle, że pies - pies, nie pies - suka....
NO, to Hanka właśnie w takiej pozycji lejącego psa, śpiewała dalej i machając tą nogą w powietrzu usiłowała trafić kota.
Oczywiście trafiła, oczywiście byliśmy pewni, że się kot obroni i ugryzie po czym czmychnie gdzieś...
Ale kot był zdesperowany.
Kot desperacko MUSIAŁ zostać na TYM miejscu.
I owszem przeszkadzało mu to, że to małe COŚ macha mu nad futrem swoim odnóżem, ale ani myślał wstać, gryźć czy uciekać...Co najwyżej przesiadał się 5 cm dalej.
A Hanka za nim w pozycji lejącego psa....
Mina kota była bezcenna...

I naprawdę, gdybym wiedziała, że zrobi mu krzywdę to bym ją wzięła.
Ale ona się musi nauczyć, że kotek ugryzie kiedy go zaboli.
Najwyraźniej go nie bolało.

Potem Hanka przeszła samą siebie i samego Chucka Norrisa wykonując półobrót godzien wspomnianego.
Pół obrót oczywiście z pozycji lejącego psa....

Tego kotu było za wiele, choć nie oberwał i daleko do tego było...
Zwiał na oparcie fotela, bo tam go to małe pełzające ZUO  nie dorwie...

Spoko...My sami czekamy na więcej szaleństw Panny Hanny;)


A Wam życzymy udanego piątku:)

Anjamit