Przydasie:)

Korzystając z faktu, że Kruszynka smacznie śpi snem niezmąconym siedzę i piszę, bo potem może nie być tak łatwo. Tak się zastanawiam, jak będąc matką ułatwić sobie życie i w związku z tym przejrzałam zawartość mądrych ciążowych (i nie tylko) czasopism oraz internetu w poszukiwaniu gadżetów przydatnych rodzicom. Producenci prześcigają się w wymyślaniu różnych, mających ułatwić opiekę nad brzdącem produktów. Niektóre z nich są bardzo przydatne (nie wyobrażam sobie ciąży bez mojej poduchy i funkcjonowania bez chusty), inne z kolei są drogimi zabawkami, bez których można przeżyć - ale jak ktoś ma furę pieniędzy, to czemu nie:)

To pierwsza odsłona Przydasiów;) (niebawem kolejne) a w niej:

Rzecz pierwsza - dla mnie niezastąpiona, ze względu na mój kręgosłup, a później i rozmiar brzucha - poduszka kojec Motherhood. Koszt na stronie producenta to 139 złotych, ja swój dostałam na urodziny, ale taniej można kupić na portalach aukcyjnych. Poza tym jeśli ktoś planuje używać tylko w czasie ciąży, swobodnie może od kogoś odkupić. Mnie kojec służy teraz jako poduszka do spania, do karmienia, a nawet jako kojec dla Hani, kiedy zasypia na łóżku, a istnieje obawa, że podczas przenoszenia do jej łóżeczka się obudzi, to po prostu ją zabezpieczam tworząc w okół niej okrąg. Mam pewność, że nie spadnie. Od początku ciąży chciałam taką mieć, ale mój mąż stwierdził, że równie dobrze można zrolować narzutę lub obłożyć się poduszkami - sprawdziłam, porównałam - to nie to samo. W rezultacie sam teraz czasem z owego wynalazku korzysta i sobie chwali;) Poducha naprawdę jest przydatna.



Rzecz druga - stosuję od niedawna, ale jeszcze zanim dziecko było w planach wiedziałam, że ja swoje będę nosiła w chuście. Dlaczego chusta jest przydatna? Choćby ze względu na to, że podczas gdy maleństwo wtula się w mamę, ta ma dwie ręce wolne i może ugotować obiad, posprzątać, zająć się starszym dzieckiem lub cokolwiek innego (oczywiście w granicach rozsądku:P). Poza tym maluszek czerpie niesamowite korzyści z takiej chusty - mama jest blisko, czuć jej zapach i ciepło, słuchać nicie jej serca - to daje poczucie bezpieczeństwa. Co do cen i producentów - trzeba uważać. Akurat chusta jest rzeczą, na której nie można zaoszczędzić kupując tanią firmy noname. Już lepiej odkupić używaną. Ja tak jak pisałam, postawiłam na polskie Natibaby, ze względu na cenę i promocję, na którą trafiłam.Co do cen - jeśli chodzi o nówki, to trzeba się liczyć z wydatkiem od ok 150 złotych (i więcej) w górę, w zależności od firmy i materiałów z jakich została zrobiona. Często jest to sama bawełna, ale są też chusty z domieszkami lnu, kaszmiru, jedwabiu czy  wełny merino albo bambusa. Do wyboru do koloru:) W zakładce linki można znaleźć kilka przydatnych stron.


Rzecz trzecia - kosz na pieluchy. Wiadomo, gdzieś trzeba je wrzucać, a fiołkami nie pachną...Ja osobiście posiadam zwykły. co prawda nosiłam się z zamiarem kupna specjalnego, ale wspólnie z mężem uznaliśmy, że dla nas to zbędny gadżet, a przynajmniej na razie. Prezentowane kosze to Sagenic, Tomme Tippee i Angelcare. Koszty są zbliżone. W sklepach stacjonarnych około 100 złotych, na portalach aukcyjnych od 60  zł w górę.












Rzecz o tyle dobra (wg zapewnień producentów), bo nie uwalnia przykrych zapachów. Pewnie, te mamy które używają mogą powiedzieć więcej. Nam na razie wystarcza zwykły kosz i jak na razie nic nie "pachnie". Poza tym na brzydkie zapachy pomaga no olejek z drzewa harbacianego. Jeśli ktoś używa - proszę o opinię:)


Rzecz czwarta -  rewelacyjnie sprawdza się podczas odwiedzin u rodziny i przyjaciół, czy w przychodni lub na spacerze. Torba - przewijak (producent IKEA), wygląda jak zwykła torba sportowa, ale po rozłożeniu można na niej spokojnie przewinąć maluszka. Jej wnętrze jest nieprzemakalne, łatwo je też wyczyścić. W dodatku ma masę kieszonek i przegródek na akcesoria do przewijania. Koszt około 60 złotych. Mnie się udało kupić swoją w SH za uwaga - 14 złotych. Wyszłam z moim łupem szczęśliwa jak dziecko. Co prawda jak wychodzimy z Hanką w wózku to biorę mniejszy przewijak, taki który mieści mi się do torby, ale moja zdobycz czeka na cieplejsze dni, kiedy to spacerować będziemy w chuście:)