Rozpoczynamy przygodę:)

Dziś mąż odebrał przesyłkę z masłem shea, olejkiem kokosowym i olejkiem ze słodkich migdałów - no to rozpoczynamy przygodę:) W najbliższym czasie wyczekujcie postów z wrażeniami:) Do kupienia mam jeszcze całą masę innych cudów - ale po kolei. Inaczej doszczętnie zarąbię budżet i przyjdzie nam jeść bardzo eko..- korzonki...


Z nosa nadal cieknie, ale z gardłem już lepiej. Niestety dalej się czuję jakby mnie ktoś przewałkował...

6 komentarzy:

  1. Ooo ja też musze sporządzić taką listę, ale chyba poczekam na opinię.
    Korzonki to też jakieś wyjście do tego można dołożyć tynk ze ścian, będzie trochę wapnia dla organizmu:-p

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja niestety czuję się podobnie:/ Nie cierpię przeziębienia:( Dużo zdrówka dla Was życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nice... A do czego bedziesz uzywac? Ja w kokosie kapie Stworka, a z migdalowego robie sobie balsamy lub olejuje wlosy. Caluski

    OdpowiedzUsuń
  4. Z niecierpliwoscia czekam na recenzje:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Masło shea - boooskie:) Ostatni nabytek sprzed paru miesięcy w wersji frakcjonowanej (płynnej) - łatwiej się wchłania. Skóra - jędrna, nawilżona, mięciutka, po prostu cudowna!:) Polecam:) Ale w wersji nilotica, bo to zwykłe.. już tak fajne dla mnie nie jest.
    Kokos - nie dla mnie, choć zapach.. mmm.. pyszny!:) Córki nie smarowałam. Ale w domu leży;)
    Migdałowy - też mi się nie sprawdził.
    Ale za to - polecam jeszcze poczytać o olejach jojoba, arganowym czy awokado:)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)