W sobotni wieczór mnie dopadło i puścić nie chce. Wręcz przeciwnie...Gardło boli, z nosa cieknie, telepie mną jak wierzbą na wietrze...Kicham jak szalona, co chwila ledwo na oczy widzę, mąż ma 12 w pracy, a Hanka chce się nosić co chwila...Rewelacja po prostu...
Jutro mam do odbioru olejki i Shea:) Mąż ma wolne, więc odbierze:)
Lecę się kurować...
Zdrowia oby szybko ci przeszło. Ja wczoraj cały dien przeleżałam, dziś już tylko katar i kaszel zostały
OdpowiedzUsuńMnie dopadło dziś w nocy :( nie mówię już prawie, gardło i uszy bolą a głowa wręcz pęka. Mąż ma dziś nocke od 18 do 7 rano w pracy a ja w domu z diabłem tasmańskim więc wiem co to znaczy.
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego powrotu do zdrówka!
:(( zdrówka, zdrówka
OdpowiedzUsuńSciskam mocno. Ja dopiero niedawno przestalam chorowac. Bo moj organizm postanowil odbic sobie po porodzie za wszystkie czasy. Co chwile bylam chora. A potem poszlam do pracy. I zaczelam chorowac juz bez zadnych przerw. Ech, przedszkole... Hordy zarazkow.
OdpowiedzUsuńDzięki! Chyba jakiś wirus w powietrzu siedzi:/
OdpowiedzUsuńZdrowka!!!
OdpowiedzUsuńNa zdrowie!
OdpowiedzUsuń