Dziś mąż odebrał przesyłkę z masłem shea, olejkiem kokosowym i olejkiem ze słodkich migdałów - no to rozpoczynamy przygodę:) W najbliższym czasie wyczekujcie postów z wrażeniami:) Do kupienia mam jeszcze całą masę innych cudów - ale po kolei. Inaczej doszczętnie zarąbię budżet i przyjdzie nam jeść bardzo eko..- korzonki...
Z nosa nadal cieknie, ale z gardłem już lepiej. Niestety dalej się czuję jakby mnie ktoś przewałkował...
Ooo ja też musze sporządzić taką listę, ale chyba poczekam na opinię.
OdpowiedzUsuńKorzonki to też jakieś wyjście do tego można dołożyć tynk ze ścian, będzie trochę wapnia dla organizmu:-p
Ja niestety czuję się podobnie:/ Nie cierpię przeziębienia:( Dużo zdrówka dla Was życzę.
OdpowiedzUsuńczekamy na recezje:)
OdpowiedzUsuńNice... A do czego bedziesz uzywac? Ja w kokosie kapie Stworka, a z migdalowego robie sobie balsamy lub olejuje wlosy. Caluski
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na recenzje:)
OdpowiedzUsuńMasło shea - boooskie:) Ostatni nabytek sprzed paru miesięcy w wersji frakcjonowanej (płynnej) - łatwiej się wchłania. Skóra - jędrna, nawilżona, mięciutka, po prostu cudowna!:) Polecam:) Ale w wersji nilotica, bo to zwykłe.. już tak fajne dla mnie nie jest.
OdpowiedzUsuńKokos - nie dla mnie, choć zapach.. mmm.. pyszny!:) Córki nie smarowałam. Ale w domu leży;)
Migdałowy - też mi się nie sprawdził.
Ale za to - polecam jeszcze poczytać o olejach jojoba, arganowym czy awokado:)