O złości jeszcze...

O złości pisałam TUTAJ, ale odnoszę wrażenie, że post nie do końca został zrozumiany. Do napisania poniższego zbierałam się długo, bo problem dotyczy niemalże każdego. Przyznaję otwarcie - mam problem ze złością (temperament choleryka...). Podobnie jak większa część społeczeństwa. Sęk w tym, że złość jest NADAL traktowana jak temat TABU. 

Zwłaszcza jeśli chodzi o złość którą czujemy względem własnego dziecka.

Część z Was pomyśli, że to bzdura, bo znaczna większość polskiego społeczeństwa opowiada się za biciem dzieci, czyli daje upust własnej złości.

No i tu leży sedno sprawy.

Bo gdyby taki Iksiński miał możliwość porozmawiania o swoich złych emocjach z kimkolwiek, gdyby w dzieciństwie mógł mógł swoją złość okazywać zamiast tłumić w sobie, gdyby NAUCZONO GO jak sobie z tą złością radzić to najprawdopodobniej nie dawałby teraz upustu tejże złości i nie tłukł własnego dziecka.

Dlatego moi drodzy uważam, że ZŁOŚĆ to temat TABU. 


Ile razy w dzieciństwie słyszeliście "nie złość się", "nie wolno się złościć" , "uspokój się natychmiast" i inne tego typu? A ile razy ktoś pokazał Wam jak sobie radzić w momentach skrajnej złości? Ile razy rozmawiano z Wami o złości i o trudnych emocjach? 

Złość wrzuca się do wora z napisem ZŁE EMOCJE. I w tym worze znajdziemy też gniew, nienawiść, zazdrość, zawiść i parę innych. A ja Wam powiem, że NIE MA ZŁYCH EMOCJI. Są tylko EMOCJE ŹLE PRZEŻYWANE. 

W końcu "Człowiekiem jestem i nic co ludzkie nie jest mi obce". Czyż nie?


Nie jesteś złym człowiekiem, ani złym rodzicem jeśli wkurzasz się na własne dziecko. Nasze dzieci są cudowne i wspaniałe, ale nie oszukujmy się - tak jak każdy człowiek bywają wkurzające. Z różnych powodów. Czasem powód nie leży po stronie dziecka, a po naszej. Bo akurat mamy gorszy dzień, spadek empatii i cierpliwości. Jeśli dorzucimy do tego choćby stres - zamieniamy się w tykającą bombę.

Wiele razy spotkałam się z tekstem "jak można się złościć na swoje dziecko". Owszem, można. Szczerze zazdroszczę tym, którzy na swoje dzieci się nie wkurzają. Ale albo pewnych rzeczy nie pamiętają (lub pamiętać nie chcą), albo mają cud dzieci, albo mają cierpliwość porównywalną z granitem...Tak czy inaczej pozazdrościć... Mówię to zupełnie bez złośliwości. Bo ja chciałabym mieć taką cierpliwość... A na własne dziecko można się wkurzać tak, jak na każdego innego człowieka. Wszak dziecko ma swój własny charakter i temperament.

Wiele razy spotkałam się też z tekstami typu "klaps to nie bicie", "mnie też lano i nic mi nie jest". Wy zapewne też słyszycie co chwila takie "kwiatki"... I choć szlag mnie trafia, to wiem, że głową muru nie przebiję, ale mogę rozmawiać o złości. O tym, że to normalne. I o tym, że są inne sposoby radzenia sobie z własną złością niż bicie. Bo wśród bijących własne dzieci, są też tacy, którzy nie chcą tego robić. Nienawidzą się za to, ale nikt nim nigdy nie pokazał, że można inaczej. Bo sami byli bici. Bo nie dano im prawa przeżywania własnej złości. 

Nie byłam dzieckiem maltretowanym, ale jak zdecydowanej większość dzieciaków w latach 80 zdarzyło mi się oberwać. Nie pamiętam żebym od rodziców słyszała, że nie wolno się złościć, wydaje mi się że wręcz przeciwnie. Niejednokrotnie jednak słyszałam to z ust ludzi z mojego otoczenia. Matka natura obdarzyła mnie ogromną empatią, resztę dokończyli rodzice, zwłaszcza mama dla której nie było nigdy tematów tabu. A to, że teraz, w wieku dorosłym uczę się przeżywać i wyrażać złość? Cóż nigdy nie jest za późno. Poza tym, dopóki nie pojawiła się Hania byłam pewna, że problem mnie nie dotyczy, bo przecież ja to wiem. 


I tu moja prośba do Was. Nie oceniajcie. Nigdy nie wiecie jaka historia kryje się po drugiej stronie. A jeśli macie jakieś sposoby radzenia sobie ze złością piszcie. Jestem pewna, że wielu osobom się przydadzą:)



Anjamit

11 komentarzy:

  1. Bardzo ważne jest to ostatnie zdanie.
    Teraz gdy mój syn już dużo rozumie jest mi łatwiej. Mowię mu wprost, że jestem zła, zdenerwowana albo wściekła i że muszę chwilę pobyć sama, on to rozumie i bawi się sam, a ja wychodzę do łazienki i głeboko oddycham. Pamiętam, że dużo trudniej bylo zmierzyć się z takimi emocjami w towarzystwie młodszego dziecka, które nie rozumiało jeszcze tego za to natychmiast wyłapywało takie stany emocjonalne i reagowało momentalnie płaczem lub też złością. To były moje kryzysowe momenty macierzyństwa gdy bylam sama z synem w takim stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie łatwiej "ogarnąć" siebie i swoje emocje kiedy możemy o nich wprost powiedzieć i kiedy to robimy. Chyba najgorsze jest właśnie to, kiedy w takim stanie jest się sam na sam z dzieckiem.
      Dziękuję za Twój komentarz:)

      Usuń
  2. Nie wolno się złościć, nie wolno krzyczeć itd- mamy być pomnikiem matki doskonałej. A przy tym wszystkim brakuje nam radości z macierzyństwa. Ja miałam problem z emocjami i naciskiem środowiska dookoła! Za dużo tematów tabu! teraz jest o wiele lepiej! Po prostu mogę mówić co myślę, kochać mojego brzdąca najbardziej na świecie i jednocześnie być sobą!
    Przy okazji zapraszam na konkurs z ufundowanymi przez firmę Cleanic kosmetykami dla dzieci!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak bardzo się z Tobą zgadzam i jak wiele osób, z którymi rozmawiałam miało i ma podobne odczucia - presja społeczeństwa powoduje, że same zaczynamy narzucać sobie pewne rzeczy, same sobie fundujemy życie pod presją, a to uniemożliwia cieszenie się macierzyństwem i życiem w ogóle. A przecież jest o tyle łatwiej jak się wrzuci na luz:)

      Usuń
  3. Napisałaś to w kontekście bycia mamą. Ja jeszcze nie jestem na tym etapie, ale myślę, że temat złości jest zdecydowanie zbyt rzadko poruszany. Ludzie nie potrafią sobie radzić z napływem negatywnych emocji i zamiast o tym rozmawiać (mimo wszystko najprostsza droga ujścia emocji) wolą wylewać swoją frustrację na inne osoby. Temat jest mi bardzo dobrze znany, jeszcze jakiś czas temu sama nie potrafiłam panować nad sobą. Miałam to szczęście natrafić na człowieka, który potrafił mi to prosto i jasno wytłumaczyć. Jakże prostsze stało się moje życie odkąd zaczęłam starać się kontrolować te wybuchy. Mając do tego bardzo stresującą pracę, po prostu moje życie stało się przyjemniejsze. Ale! Jest ale i to dość istotne. Panowanie nad emocjami wymaga ciągłej pracy. Ale warto, naprawdę warto :)

    Zapraszam do mnie:)
    http://womensrichworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą, dlatego twierdzę, że rozmawianie o złości może dużo zmienić. Ideałem byłoby gdyby ludzi uczono jak sobie ze złościa radzić zamiast ją tłumić...

      Usuń
  4. Kochana! Po pierwsze apeluję, byś zrewidowała zdanie nr 3 ;) poza tym... Trafiłaś w sedno. Złość jest tabu. Szczególnie matek. Bo ojcu wolno. Powinien wlać dzieciakowi, bo w innym razie co z niego wyrośnie? W naszym społeczeństwie mężczyznom wolno się złościć, a nie wolno przezywac innych uczuc, w zwiazku z czym niektore egzmeplarze sa tak wadliwe, ze oprocz agresji potrafia przezywac euforię z powodu gola podczas meczu. A kobiety? Im wolno wszystko, oprocz zlosci. Moga sie po kryjomu posmucic, ale najlepiej, zeby wziely sie w garsc i niosly na barkach swoj krzyz (a w rekach dwie siaty z zakupami...)
    I tu zmierzam do sedna. Mozemy to zmienic. Mozemy odczarowac zlosc. Dobrze trafic czasem na kogos, z kim mozna bez oceniania porozmawiac - ja oddychalam z ulga dzieki Tobie wlasnie, bo przeciez zloszcze sie, jestem zmeczona, zniecierpliwiona, poirytowana - te uczucia gdzies musza znalezc ujscie! A gdy znajda, o ilez latwiej nie zatracac sie w zlosci, nie irytowac jeszcze bardziej, nie chodzic jak tykajaca bomba, a zwyczajnie wyluzowac.
    I skupic się jedynie na "biggies" zamiast bzdurnymi "smallies"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak powinnam byla dopisać, że pracuję nad sobą;) I wiesz, między innymi tak bardzo brakuje mi rozmów z Tobą, tak na bieżąco... I wiesz, chyba zaczynam powolutku dochodzić do tego by olewać "smallies", choc czasem to właśnie one doprowadzaj mnie do furii...Sama wiesz jak to jest jak się nazbiera....

      Usuń
    2. nie, chodziło mi o to, bys nie myslała, ze masz problem. bo jestes człwoiekiem, kazdy ma prawo się złościć!
      mnie tez brakuje rozmów... :) let's change it :)

      Usuń
  5. a czy nie mialabys nic przeciwko temu, abym i ja u siebie napisala post o zlosci?? moge zgapic temat?

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)