Wyruszyć na podbój świata!

Na plac zabaw chodziłyśmy już rok temu.
Miło jest pohuśtać się razem.
W tym roku Hania po raz pierwszy była w piaskownicy.
Śmiesznie wyglądała raczkując po piachu podczas gdy wszystkie inne dzieci biegały i skakały.
Regułą jest to, że jak się Hanka na coś uprze to ma być i to natychmiast.
Inaczej alarm zostaje włączony...
Są jednak sytuacje, w których Hania mimo tego, że czegoś bardzo chce to rozumie, że pewne rzeczy ją przerastają i nie upomina się natarczywie.
Tak było w przypadku piaskownicy.
Siedziała w wózku przyglądając się dzieciom...
Wyraźnie smutna...
Możecie mi mówić, że przesadzam, ale martwię się, a raczej jest mi diabelnie przykro, że Hania nie chodzi jeszcze.
Bo wiem jak bardzo to ją ogranicza.
Jak bardzo ona tego chce...
Coś ją niestety blokuje...
A ćwiczenia w domu idą nam co raz gorzej, bo Hania się buntuje.
Na rehabilitacji też...
Mimo wszystko wiem, że rehabilitacja ma sens.
W jakiś sposób Hanuszka zaczyna się odblokowywać.
Dziś powiedziała coś, co brzmiało jak "kotek".
Byłabym pewna, że się przesłyszałam gdyby nie fakt, że powiedziała to kilka razy patrząc na białe bydlę, które w tym momencie przypomina bardziej krowę niż kota.
Hania doskonale rozumie co się do niej mówi.
Śmiało mogę zapytać, czy ma ochotę na jedzenie, czy idzie się kąpać albo spać, bo wiem, że pokiwa głową albo powie "nie".
Tylko to chodzenie....

Wiem, że będzie dobrze.
Kiedyś w końcu ruszy.
I to będzie powód do świętowania.

Przyznacie chyba, że zbyt szczęśliwa nie była....




Humorek się nieco poprawił w piachu, ale i tak pilnie obserwowała chodzące dzieci, po czym wykończona całym dniem padła późnym popołudniem w drodze powrotnej do domu...


Jutro kolejny aktywny dzień...
Rehabilitacja, fryzjer, przedszkole, plac zabaw, może bawialnia...
Dobrej nocy zatem!



Anjamit

15 komentarzy:

  1. piekny dąs, bedzie dobrze
    wytrwałośći!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, dąs to był dzisiaj...Jak się na mnie obraziła, za to, że zostawiłam ją z "ciocią" bo musiałam iść do pracy.....Po przebudzeniu nawet sie nie przywitała, nawet na mnie nie popatrzyła.....

      Usuń
  2. No fakt; mina mówi wszystko :/ Udanego cięcia u fryzjera!

    OdpowiedzUsuń
  3. piaskownica fajna sprawa :)
    też myślę nad zakupem właśnie jakiejś małej do ogrodu :)

    pozdrawiam!

    Kasia
    http://islandofflove.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. wiesz, że trzymamy kciuki! a raczkowanie też daje spory wachlarz mozliwości. ja bym patrzyła na to, że Hania chce chodzić jak najbardziej pozytywnie. Bo bez tego "chcenia" nie będzie chodzenia! Wspieram Cie z daleka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, co przeżywasz. Mikołaj wstał pierwszy raz jak miał półtora roku, pierwsze samodzielne kroczki zrobił, miał prawie dwa lata, tyle, że wszyscy mówili, że są różne szanse na jego rozwój. Na początku nawet nie było mowy o chodzeniu - a to była pomyłka lekarzy, bo dzieci ze Smith-Magenis chodzą. Pełzał w piaskownicy a mamy patrzyły na mnie z politowaniem, że taki duży, a jeszcze nie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyobrażam sobie tego co przechodziłaś...podziwiam Cię za cierpliwość, ja czasem wysiadam...

      Usuń
  6. A sama piaskownica super stymuluje!

    OdpowiedzUsuń
  7. Pójdzie zobaczysz, ze pójdzie. A ten bunt może mieć związek z pełnią księżyca. U nas od środy jest trudniej i ciężko śpi moja Panna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Śliczna jest z niej dziewczynka, wiem, że któregoś dnia, wkurzy się, wstanie i pobiegnie za innymi dziećmi!:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Będzie dobrze i nawet nie zauważysz kiedy, a mała już będzie śmigać :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Głowa do góry, za niedługo będzie biegać!
    Trzymam kciuki.
    Jest śliczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wszystko w swoim czasie. Trzymam kciuki, żeby jak najszybciej. Oj jaką cudna pogode mieliście.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)