Siła z cukru?

W ramach niemyślenia o wyjeździe ślubnego oraz Hankowych rehabilitacjach i asymetrii zahaczam o temat raczej kontrowersyjny, a mianowicie cukier w diecie.
Jako, że blog jest okołodzieciowy to też mowa będzie o cukrze w diecie dziecka.
Czemu uważam, że temat jest kontrowersyjny?

Czy, jeśli drogi czytelniku dajesz dziecku słodycze lub słodkie dania, nie próbowano Cię za to zlinczować?
A może jesteś w grupie restrykcyjnych rodziców co to dzieciństwo ograniczają i bronią dziecku dostępu do przyjemności?

Mam wrażenie, że społeczeństwo jest podzielone jeśli chodzi o podawanie dzieciom cukru na dwa obozy właśnie.
Jedni nie widzą nic złego w cukrze, cukierkach i generalnie w słodyczach, nawet tych przetworzonych (tj. czekolady, batoniki, cukierki, jajka niespodzianki, żelki itd...). 
Drudzy wystrzegają się cukru jak ognia, gdzie mogą zastępują czymś innym, a słodycze dopuszczają sporadycznie i to najchętniej własnego wyrobu (tudzież inne domowe).

A o co w ogóle chodzi z tym cukrem?

Cukier w diecie dziecka prowadzi do próchnicy i otyłości.
No, hamuje też łaknienie.

Koniec.

Tyle na temat cukru w diecie dziecka przeciętnie wiemy.

Niestety lista zagrożeń jest znacznie dłuższa...

Przede wszystkim cukier wpływa na psychikę o czym doskonale wiedzą m.in rodzice dzieci cierpiących na autyzm i jego pochodne.

Dziś wielu świadomych lekarzy, na całym świecie powtarza to, co w latach czterdziestych głosił dr Tintera: "nikt pod żadnym pozorem nie powinien zaczynać leczenia psychiatrycznego, bez wcześniejszego przeprowadzenia testu tolerancji glukozy w celu ustalenia, czy organizm danej osoby jest zdolny do przyswajania cukru". <klik>

Wiele chorób ma związek ze spożywaniem cukru.
Cukier jest bowiem dobrą pożywką dla grzybów, które rozwijają się w jelitach (wiele osób nawet nie wie, że ma grzybice jelit).
Niestety cukier także żywi raka.
Daje mu swoistą osłonę, dzięki której może być utrudniona chemioterapia.
Dlatego tak ważne jest wyeliminowanie cukru z diety chorego.
Kolejnym zagrożeniem są pasożyty, którym również sprzyja zwiększone spożycie cukru.

Cukier zakwasza organizm, by przywrócić równowagę w organizmie wzrasta zapotrzebowanie na wszystkie składniki. W celu przywrócenia równowagi z organizmu pobierana jest większa ilość wapnia.
Jeśli jednak organizm nie otrzymuje go w odpowiedniej ilości zwiększa się ryzyko wystąpienia osteoporozy.

Zapewne lekarze będą w stanie podać znacznie dłuższą listę zagrożeń płynących ze spożywania cukru.
My, jako rodzice musimy wiedzieć, że próchnica i otyłość to nie wszystko co może się przytrafić naszym dzieciom.
Cukier uzależnia.
Potrafi siać spustoszenie w organizmie dziecka jeszcze w łonie matki.
W efekcie nowo narodzone dziecko już lubi słodki smak.

Czy każdy cukier jest zły?
I tak i nie.
Każdego cukru powinno się stosować z umiarem.
Jednak najlepiej całkowicie wyeliminować cukier rafinowany tj. biały i zastąpić go nierafinowanym.
Na pewno jest to rozwiązanie droższe.
Ale z reguły też produktów nierafinowanych używa się mniej, bo mają lepsze właściwości, także smakowe.
Poza tym, to zdecydowanie zdrowsze rozwiązanie.

Czym można zastąpić cukier?

Na pewno nie słodzikami!

Wybór jest dość szeroki:

ksylitol
miód
syropy (z agawy, daktylowy, klonowy)
stewia
słody (jęczmienny, ryżowy)
cukier (melasa) trzcinowy
cukier (melasa) buraczany

A jak wygląda to u nas?

Noszę się z zamiarem zakupienia zamiennika cukru.
Na razie po prostu ograniczam.
Nie słodzę herbaty, kawę i owszem ale piję jej mało.
Hania słodycze spożywa tylko w dwóch sytuacjach :
- gdy jesteśmy w gościach - zakazanie jej jedzenia tego, co jedzą wszyscy ( a nie mam wpływu na to co gospodarz poda) byłoby barbarzyństwem
- gdy sami mamy gości i coś słodkiego pojawi się na stole - tutaj jednak często interweniujemy i słodycze są tylko przez chwilę.
Czasami trafi się jakiś biszkopcik od dziadków - też sporadycznie.

Poza naleśnikami od święta nie jadamy słodkich dań. 
Zarówno naleśniki jak i dodatki są małosłodkie.

Jogurty podaję naturalne z owocami świeżymi, mrożonymi lub suszonymi.

Soki - tylko naturalne, bez dodatku cukru i nie jako napój do przepicia a jako porcja owoców.
Też sporadycznie.

W mieszkaniu nie ma słodyczy.
Bywają od święta.
Czasem coś upiekę, czasem coś kupimy...
Nie mamy, bo pod tym względem jesteśmy ze Ślubnym jak małe dzieci.
Ile jest tyle zjemy.
Nie chcemy tego samego dla Hani.
Chcemy za to by była zdrowa i miała zdrowych rodziców.

Kogoś to dziwi?

Na koniec mała prośba:

Jeśli karmisz dziecko cukrem to Twoja sprawa, nie neguj i nie wyśmiewaj tych, którzy robią inaczej.
Jeśli jesteś po drugiej stronie, nie obrażaj - uświadamiaj, ale pamiętaj, że każdy ma prawo wyboru.
Proste?
A jak często o tym zapominamy....



Więcej o cukrze przeczytacie tutaj: 1/ 2/ 3/ 4



Anjamit

25 komentarzy:

  1. Święta racja... każdy się truje na swój sposób :) Ja potrafię wyjeść z szafek wszystko, co czekoladowe. Ale ciastka, wafelki i chrupki mogą leżeć tygodniami. W diecie Artura cukru nie używam - tylko miód lub agawę. Pije wodę. Ale cóż z tego, kiedy odwiedza nas moja mama z torbami słodyczy i karmi wszystkim Artura. Moje zakazy nic nie dają. Już nawet nie walczę o to. I jeśli w domu pozostają słodycze po wizycie babci to daję je Arturowi. Wiem jakie cukier niesie ze sobą zagrożenie... i nie mam nic na swoją obronę... nawet moja niereformowalna mama nie jest wytłumaczeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja niestety też...ale noszę się z zamiarem zafundowania sobie kuracji bez cukru - zobaczymy jak się będę czuła. Oczywiście cukier w wersji dodanej, bo wiadomo, że w całości go nie uniknę...

      Usuń
  2. Powoli zaczynam się edukować w tym temacie:-)
    Sami z mężem zaczęliśmy ograniczać cukier jak byłam w ciąży i tak już zostało :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cukiet trzcinowy to niestety to samo, co buraczany lecz z innej rośliny. Szokuje też cena cukru ciemnego, któego proces produkcyjny jest skrócony - biały cukier to ostatwczna, najdłuzej produkowana i najkosztowniejsza wersja.
    Skąd więc ta cena?

    Z mody i oszustwa. Cukry ciemne to często barwiony biały cukier, o czym warto poczytać.

    Miód - tylko ten, który się scukrza, jest prawdziwy.
    Ksylitol to cukier roślinny. Brzozowy jest świetny i kosztuje krocie. Jednak gdy nie jest napisane z czego został zrobiony, jest ogromna szansa, że z kukurydzy modyfikowanej genetycznie, za co bardzo dziękuję ;)

    Nie pozwalam na słodycze oprocz spbót i świąt. Wolę, by były domowe, bo tłuszcze trans też mi się nie podobają.
    Jeśli słodyczami częstuje się nas w gościach, odmawiamy wszyscy (chyba, że jest sobota), a gdy ktoś gości u nas, na stół wjeżdżają owoce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I co ja bym bez Ciebie zrobiła? :)

      Wiesz ja staram się nie kupować czegoś tylko dlatego, że ma napisane na opakowaniu "cukier trzcinowy", patrzę na skład...Żeby nie było jak z tymi parówkami cielęcymi co koło cielęciny nawet nie leżały....

      To samo się tyczy ciemnego pieczywa. Bardzo często przecież jest barwione karmelem i róznymi słodami....

      Dzięki Ci dobra kobieto:)

      Usuń
  4. Typowe słodycze Lenka zjada dopiero od niedawna. W minione święta pierwszy raz jadła słodkości jak byliśmy w gościach. Niestety domowe ciasto szkodzi jej bardziej niż czekolada. Na co dzień nie daję w ogóle słodyczy. Jednak nie wystrzegam się cukru w ogóle. Cukier jest też potrzebny organizmowi a szkodzi w nadmiernych ilościach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przydatny wpis!
    Ja jestem uzależniona od cukru - nad czym ciągle boleję i z czym ciągle walczę. Postanowiłam, że nie będę zacukrzać swego Synka, więc sama muszę się ograniczać, żebym nie okazała się hipokrytką :) Uczę się tego powolutku, ale pierwsze sukcesy są :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jestem po drugiej stronie. Nie używam i nie daję cukru. Co do ksylitolu - można go stosować dopiero po trzecim roku życia. Wnioski - moje dzieci mają wyższą odporność w stosunku do innych równolatków, autystyk też sobie dobrze radzi bez cukru, co nie przeszkadza mi zjeść czasem opakowania czekolady ;-) choć dietę bez cukru staram się trzymać nie tylko u dzieci ;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najważniejsze jest znaleźć złoty środek. Co nie zawsze jest takie proste..

    OdpowiedzUsuń
  8. Do cukru podchodzimy bardzo delikatnie, czyli w domu slodycze goszczą bardzo sporadycznie, zastepujemy to owocami, warzywami, wyciskanym sokiem, jogurtem zbożowym z owocami, rodzynkami. Cukru nie wyeliminowaliśmy całkowicie, jest , ale w minimalnych ilościach i nie ma zakazów, ale jest umiar.

    Dzieki temu że dbamy o dietę Julki my równez na tym korzystamy, zawsze to kilka kg mniej :) Suma sumarum cała rodzina na tym korzysta.

    Cukier trzeba ograniczać na maxa, bo on jest poprostu wszędzie, nawet jak nam się wydaje że produkt go ne zawiera i i tak zapewne tam jest.

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja po prostu nie lubię cukru... Czytając ten post dziękowałam w duchu, że nie lubię!

    A co do trucia dzieci cukrem... Hm. Wszystko jest dla ludzi, ale w odpowiednich proporcjach. Wiadomo, że dieta maluchów nie powinna składać się z samych słodyczy. Jednak raz na święto jakieś - nie zaszkodzi, prawda? :)
    No i jest dużo produktów, które zastępują słodycze, a są bardzo smaczne! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uważam, że wszystko w normie jest możliwe. "Kinderek" czy jajo po obiedzie (koniecznie) ok, ale jak widzę dziecko, które tylko je słodycze to jestem przeciwna (mam znajomą, której córka spożywa mleko, lody, paluszki, czekoladę, popcorn, czekoladki, cukierki i batony, żadnych zup, owoców i warzyw, bo... nie lubi)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo madry post :-) Ja na cukrze wyroslam i wcale mi to na dobre nie wyszlo :-/ Moj m pochodzi z rodziny gdzie cukier "znika" kilogramami.. Naszego synka wychowujemy inaczej. Do 2 lat nie jadl slodyczy. Teraz (2.5r) dostaje sporadycznie, ale mysle ze dzieki temu ze przez pierwsze dwa latka nie mial pojecia o istnieniu slodkosci, nauczyl sie zdrowo jesc.. Uwielbia warzywa (gotowane i surowe), naturalne jogurty i wiele innych produktow na widok ktorych "dzieci znajomych" kreca noskami.
    Spotkalam sie wiele razy z pogardliwym wzrokiem ludzi, ktorzy uwazaja ze dziecinstwo nie uslane cukierkami to nie dziecinstwo.. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego jak niezdrowe jest naduzywanie cukru. Trzeba o tym mowic, tak jak mowi sie o szkodliwosci papierosow czy alkoholu. Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  12. Teraz to w sumie dziękuję, że w ciąży miałam cukrzycę i nie mogłam zajadać się słodkościami- niestety na codzień łasuch jestem i ile mam tyle zjem. Chodź teraz też jest o tyle dobrze, że zjem coś od czasu do czasu, bo jak po tłustym czwartku sobie pozwoliłam z domowymi muffinami to mały chyba od nadmiaru glukozy jakiegoś speeda dostał i nie mógł zasnąć do 1 w nocy :(

    OdpowiedzUsuń
  13. no wszystko fajnie, ale.... też nie karmiłam dzieci słodyczami, do 3go roku życia starszego syna ograniczałam jak mogłam kupne słodycze, zero czekolady itd. itp. Zresztą nadal ograniczam na ile to możliwe. No i poszedł syn do przedszkola.
    I co się okazało? Dzieci dostają czekoladę na deser. I nie że kosteczkę czy cztery. Całą tabliczkę czekolady na raz! Trzylatki! I oczywiście zjadają ją ze smakiem. Nasz syn nie zjada, bo zgłosiłam paniom, że ma alergie i dostajemy te czekolady "na wynos"z komentarzem "zjesz jeżeli mamusia pozwoli". Ale wiem, że jak nie czekolada to inne słodycze pojawiają się codziennie w menu. I sama nie wiem co i jak z tym zrobić. Zgłosić, ale komu? Walczyć czy odpuścić?

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak dla mnie jak zawsze wszystko jest dla ludzi. Ze strachu przed cukrem wielu ludzi pozwoliło sobie wmówić, że słodziki są doskonałą alternatywą. Nie warto popadać w skrajność.
    No i ci producenci próbujący zarobić na modzie na ten "zdrowy" cukier brązowy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Rewelacyjny post !
    Ja walczyłam z cukrem (i staram się walczyć nadal) w diecie mojego dziecka. My z mężem, nie będę ukrywać dość często sięgamy po słodkości.
    Czasem pozwolę małej na coś słodkiego "w gościach".
    Ograniczam jej cukier przede wszystkim dlatego bo mała kiepsko je, to znaczy nie ma zróżnicowanej diety, od roczku nie chce współpracować przy jedzeniu obiadów, najchętniej żyłaby na jabłku, bananie i kawałku pieczywa :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Gdyby cukier prowadził w prostej linii do otyłości, nie mieściłabym się w drzwiach, a mam wygląd "modelki" (nie żywię się wyłącznie cukrem, ale nie jestem w tej materii oszczędna). Bywały lata (na studiach głównie), gdy żywiłam się głównie koszmarnie słodką kawą i herbatą oraz batonikami, a wyglądałam jak śmierć na chorągwi. Moim zdaniem nie tyje się od cukru, tylko od nadmiaru żarcia w przełożeniu na zbyt małą ilość ruchu (plus złe proporcje składników odżywczych w tymże żarciu).
    Co do słodyczy w życiu dziecka staram się wybierać postawę zdroworozsądkową. To znaczy słodycze owszem tak (bardziej zdrowsza czekolada niż ciastka i wafelki, które ku mojemu zdziwieniu wiele osób nie uważa za słodycze, choć mają więcej cukru od czekolady), ale w rozsądnych ilościach. Nie traktowane jako nagroda, raczej jako codzienność, byleby nie w nadmiarze. Dziecko chronione przed każdym gramem cukru nadrobi sobie po kryjomu, poprosi sąsiadkę, zamieni się z kolegą dając mu po cichu jabłko za batona, nie ma sensu robić ze słodyczy owocu zakazanego.
    Ale to nie znaczy, że zamiast śniadania dawać dziecku pączka, prawda?

    Jak do tej pory nikt mnie nie linczował za takie stanowisko, ale pożyjemy, zobaczymy.

    Jedna pani, u której wynajmowałam pokój, sprzedała mi dobry system, który oduczuł jej dzieci rzucania się na słodycze. Otóż żadnego chowania, cukierki i czekoladki na wierzchu w całym domu, dziecko może wziąć tyle ile chce, ale zanim weźmie coś słodkiego, ma zjeść kromkę chleba. Nawet nie kanapkę, zwykłą kromkę. I okazuje się, że to działa. Ja po kryjomu wyjadałam cukierki z tych pater, a jej dzieci w ogóle się nimi nie interesowały ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. My jemy słodkie ale domowe: głównie z pełnoziarnistej mąki (bo mało kto pamięta, że mąka to też cukier a cukier z białej mąki też uwalnia się błyskawicznie). Oczywiście nie wszystko się tak da więc dopuszczamy i białą ale staramy się nie szaleć, Mała bardzo lubi razowe mufiny i pełnoziarnisty makaron. Słodzimy stewią, dżemy jemy, jak najbardziej, ale słodzone fruktozą.
    Całe to unikanie prostych cukrów wynika przede wszystkim z wygody - ja mam cukrzycę a cała rodzina jest na diecie bo nie chce mi się gotować dla wszystkich osobno ;).
    "W gościach" Bułka jada ciasto i nie wybucha ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo się zgadzam i jednocześnie ogromnie ubolewam, bo ja muszę mieć wszystko słodkie,a młody na szczęscie mniej, choc słodycze jada od czasu do czasu.

    OdpowiedzUsuń
  19. a ja na zasadzie zjem więcej czekolady, żeby inni mieli mniej ;)hehe. a na poważnie, mój maluch ma 7 miesięcy i cukru nie widział na oczy, ale w przyszłości myślę, słodkości będą bardzo sporadycznie. tym bardziej, że przy alergii chyba większość słodyczy może zaszkodzić.

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja w drugim i trzecim trymestrze ciąży miałam ogromną ochotę na czekoladę. Nie do opanowania. Pochłaniałam ogromne ilości.:D Teraz się ograniczam, ale czasami kupię czekoladę. Nie jestem hipokrytką, skoro sama jem to dam czasami dziecku, ale może to jest pół kostki czekolady na tydzień. Nie ograniczam mu całkowicie słodyczy, ale daję mu np. ciasteczka albo ciasta, które sama zrobię (maślane, zbożowe albo z owocami), zwykły cukier zamieniłam na trzcinowy nierafinowany. Nie jest to najtańsza wersja, ale sama też staram się jeść tylko takie domowe słodycze. Chociaż spotkałam się z opiniami, że ŻAŁUJĘ dziecku cukru, bo mu nie dosładzam herbatek owocowych.

    OdpowiedzUsuń
  21. Witam, też coś dodam od siebie.
    Ja od lat ograniczam cukier. Ale nie eliminuję.
    Od lat nie słodzę ani herbaty, ani kawy. Płatki kukurydziane bez cukru, większość ciast gdy piekę to daję 3/4 cukru które jest w przepisie.
    W lipcu zeszłego roku się przeprowadziliśmy. Od tego czasu kupiłam łącznie 2 kg cukru(z czego większość poszła na ciasta, albo do cukierniczki dla gości).
    Ale za to uwielbiam miód. Mamy szczęście bo dostajemy miód od wujka, pszczelarza.
    Młody co jakiś czas dostaje coś słodkiego, ciastko, wafelka, czekoladki trochę(prawdę powiedziawszy, do tej pory mamy w szafce słodkości z bożego narodzenia, bo on je wtedy kiedy ma ochotę, a nie, że widzi to je. Czasem zje 2-3 razy w tygodniu coś słodkiego, czasem przez 2-3tygodnie nie tknie niczego. To chyba tak samo jak ja. Tzn ja to mam na czekoladę wjazd przy okresie, poza tym słodycze mogłyby nie istnieć dla mnie...

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)