Będzie chrzest:)

Od dawna sprawa chrztu Hanki chodzi nam po głowie. Chyba bardziej przez wzgląd na tradycję, bo do życia wszak jej to nie potrzebne (na razie). Mimo wszystko chcieliśmy i nadal chcemy ochrzcić Młodą. Zawsze na drodze stawały nam finanse. Nie chcemy roić wystawnego przyjęcia, nie o to chodzi. Ale za poczęstunek dla gości, uroczystość w kościele oraz za jakieś ubrania (przynajmniej dla Hanki) zapłacić jakoś trzeba.

Zadecydowaliśmy, że nie możemy dłużej czekać. Nie to, że nagle wygraliśmy w totka, czy też nasza sytuacja materialna nagle się polepszyła. Po prostu jeśli nie zrobimy tego teraz, czyli w przeciągu miesiąca, to może się okazać, że będzie to możliwe najwcześniej za pół roku...Musimy terminowo rozegrać to tak, by zdążyć przed leczeniem M. Bóg jeden raczy wiedzieć jak długo to potrwa, jaki będzie miało przebieg i efekt.
 Że złego diabli nie biorą, to są duże szanse na to, że efekt będzie dobry;)
I tego się trzymajmy! 
(Czarny humor jest jednak najlepszy)

Zatem chrzest musi się odbyć 8 lub 9 września. Wtedy i tylko wtedy. Bo M. będzie przed decydującą wizytą, bo moja babcia będzie w szpitalu i nie będzie się upierała przy przyjeździe, który w jej wieku i stanie (druga operacja biodra) naprawdę nie byłby wskazany, bo moja siostra specjalnie przełoży wyjazd na wczasy. Troszkę ta data podporządkowana jest mojej rodzinie. Cóż...Zadziało się tak, nie inaczej. 

Dzięki uprzejmości mojej szefowej, "impreza" odbędzie się u nas w przedszkolu i bardzo możliwe, że Hankę będzie chrzcił jej znajomy ksiądz. Zostaje tylko dograć catering, tort i parę drobiazgów.

No i kwestia rodziców chrzestnych...
Ja ze swoją siostrą rozmawiałam już dano temu. Mąż mój jakoś sprawy ojca chrzestnego nie był w stanie załatwić - co jak co, ale tego na siebie nie wezmę (podobnie z resztą jak i jego obowiązków jako ojca chrzestnego.....). I tak mam za dużo na głowie....

Oby się udało.
Oby nic nie pokrzyżowało tych planów...

16 komentarzy:

  1. powodzenia, będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas ten temat w zawieszeniu, bo Małżonowi nie zależy na tyle, żeby ruszyć dupsko i coś pozałatwiać, nawet z bratem nie chce pogadać w sprawie "ojcowania", a ja nie będę kolejnej rzeczy za niego załatwiać.
    Życzę udanej imprezy! i ładnej pogody :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, że nie tylko mój mąż ma taki "zapał" do załatwiania ważnych spraw.......

      Usuń
    2. hehehehe... - w sprawie mężów :-)

      Usuń
    3. Ja bym raczej napisała, że w sprawie mężów to: "..."

      Usuń
  3. U nas była porażka (czego Ci nie życzę), co tylko mnie utwierdziło w niechęci do tego sakramentu. Wszak sama wcześniej ochrzciłam Igiego, ale dla jednej ze stron potrzebny był papier.
    Gdy i jeśli Igi będzie miał rodzeństwo, chrztu nie przewiduję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. G. pytał K. szkoda ze tak późn,o z dnia na dzień nie dostaniemy urlopu to raz a dwa, na kasie tez nie leżymy a dla nas to wydatek potrójny bo jak byśmy przyjechali to wesele mamy z mojej strony, takze sama widzisz Aniu!Przukro nam bardzo, trzymamy kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem MAdziu, też mi przykro, ale rozumiem. Nie rozumiem tylko dlaczego mój mąż tak sobie olał sprawę, bo przecież nie od dziś wie, że ma dziecko. Sprawa chrztu wyskoczyła nagle, to prawda, ale mógł pomyśleć o tym wcześniej.

      Usuń
  5. Miejscówka jest, a to już jakiś początek. Współczuje tego ferworu organizacji. Najgorsze to że człowiek chce cos zrobic a kasa stoi na przeszkodzie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie....Mam nadzieję, że ksiądz nie będzie robił problemów. Wybieram się po weekendzie, bo dziś już nie zdążyłam.

      Usuń
  6. Bo z chrztem to trzeba tak rachu-ciachu i już! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. My też ciągle zwlekamy. A tu już minęło pół roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, tak to już jest - zawsze coś stoi na drodze. Najczęściej kasa:/

      Usuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)