Ależ mnie duma rozpiera!

Oj tak!
Od samych koniuszków paznokci po koniuszki włosów. 
Od stóp do głowy.
Od małego lewego palca do małego prawego.
Przeszywa mnie na wskroś!

Dumna jestem z mojego dziecka!

Dzielnie spędza całe dnie ze mną w przedszkolu. Robi się co raz bardziej kumata i bardziej odważna. Co raz bardziej lgnie do dzieci choć ma niespełna 7 miesięcy. 
Czołga się z takim zapałem i determinacją, której można jej pozazdrościć.
Gdybym ja miała tyle determinacji i samozaparcia co Hania, to góry mogłabym przenosić.

Dziś po raz pierwszy Hania spróbowała chleba z masłem, który to wyrwała z maminej dłoni, przeżuła dokładnie i wypluła, nie bardzo wiedząc do czego ów chlebek służy i co należy z nim począć.

Po raz pierwszy też Hanuszka spróbowała raczkować. Próbę co prawda okupiła upadkiem na nos, bo całą swą siłę włożyła w uniesienie nóżki i....upadła. Nie raz...Ale dziarsko po każdym upadku się podnosiła i próbowała dalej ciesząc się przy tym niesamowicie:)


Motorem napędowym były oczywiście dzieci i nowe zabawki:)
A oto, to, co udało mi się uwiecznić moim telefonem...


Zaraz cię złapię:)




Przemieszczam się:)


No, dotarłam:)

A to się je?

O gazety mamy:) (to w domu)

Oj dumna jestem!


P.S. Udało mi się natrafić na to, co potrafi skrywać kubek niekapek. Zdjęcie niebawem:)

16 komentarzy:

  1. Brawo Brawo!! :)) Pamiętam jak ja się cieszyłam z każdego takiego kroczka i mobilności :D serce rośnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękować:) Ale widzę, że i u Ciebie są powody do dumy:D gratuluję synkowi umiejętności picia z kubeczka:D

      Usuń
  2. Gratulacje!

    do przedszkola? nie za wcześnie?

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest prywatne przedszkole, a w zasadzie żłobko - przedszkole, w którym pracuję. Młoda czasami tam ze mną przychodzi jak nie mam jej z kim zostawić:)

      Usuń
    2. oj super! ja tez mysle o żłobku na kilka godz, aby Synus mógł sie wyszaleć z dziećmi :)

      Usuń
    3. To jest dobra myśl. Na początku jest ciężko, bo malec musi się przyzwyczaić do nowego otoczenia i tego, że mamy nie ma obok, ale po pierwszych przykrych dniach jest lepiej:)

      Jednym częstym błędem jest to, że rodzice długo się z dziećmi żegnają i nie chcą wyjść bo malec płacze, a to pogarsza sprawę i utrudnia dziecku aklimatyzację. Wybacz, że o tym piszę, ale już tyle dziecięcych tragedii po takich długich pożegnaniach widziałam, że jestem przewrażliwiona...A to trzeba raz, dwa buziak w czółko i uciekać, a wyryczeć się jak dziecko nie widzi i nie słyszy...

      Kontakt z innymi dziećmi jest niezastąpiony i prędzej czy później każdy malec do tego dochodzi:D

      Usuń
  3. nie ma nic przyjemniejszego, niż duma z osiągnięć własnego dziecka :) każdy malutki krok rośnie do ogromnych rozmiarów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super się aklimatyzuje, zdolniacha mała! I do raczkowania się szykuje - oj będzie się działooooo w mózgu - łohoho :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieje się, dzieje:) A my czekamy z niecierpliwością na każdy postęp:)

      Usuń
  5. Rośnie Ci córa że ho ho:), i sama byłabym dumna z tak kontaktowego dziecka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie ma dnia, w którym nie byłabym z Małej dumna:)

      Usuń
  6. Fantastycznie:) Gratulacje wielkie! Pewnie się powtarzam ale cudna jest, taka cala do schrupania:)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)