Zmysłowe Piątki - 5 zabawek wspomagających rozwój równowagi

Jakiś czas temu na blogu Projekt Człowiek przeczytałam o projekcie Zmysłowe Piątki, który ogromnie mnie zaciekawił. Za zgodą pomysłodawczyni dołączyłam do zabawy:) 

O Zmysłowych Piątkach przeczytacie na blogu Projekt Człowiek. Ja zapraszam na krótką prezentację przykładowych (!!!) zabawek, które wspomagają rozwój zmysłu równowagi. Może niektóre z nich zainspirują Was do stworzenia swoich lub też wykorzystania przedmiotów domowego użytku w podobny sposób:)




Trudne emocje...

To zaległy post, ale jakże ważny...


Macieżyństwo nie zawsze usłane jest różami. Ot, taki banał życiowy...

Nie, nie będzie o chorobach ani wypadkach. Nie będzie nawet o wątpliwej przychylności otoczenia z którą zmagać musi się każda matka...Będzie o samej matce i dziecku. I o złości... Bo to taka trudna emocja, taki temat TABU...

Złościć się można na męża, na rodziców, na sąsiada/sąsiadkę, na żonę też można, na kasjera w sklepie... Nawet na przysłowiową babę za kierownicą. Na każdego, ale na dziecko i to własne??? 

Teoretycznie można, ale nie wypada. A już na pewno mówić o tym głośno nie wypada...to temat zarezerwowany, w najgorszym wypadku, na rozmowę z przyjaciółką. Koniecznie w ustronnym miejscu i ściszonym głosem...

Bo przecież Matka Polka się nie złości, a już na pewno nie na własne dziecko, bo przecież nie może podnieść glosu, wkurzyć się, szarpnąć za ramię, stracić panowania nad sobą...absolutnie nie może się do tego przyznać...

Tymczasem złość nie bierze się z nikąd i sama do nikąd nie odchodzi, a tłumienie jej w zarodku prowadzi do wielu przykrych dla obu stron zachowań.

Jestem wybuchowa. Jestem cholerykiem. U nas to rodzinne... Ale pokazywanie emocji, także tych negatywnych wcale nie musi być złe. Ważny jest sposób w jaki to robimy. Ważne jest też to, czy zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy źli i z jakiego powodu...

Kiedyś przy okazji jednego szkolenia poznałam kilka zasad dotyczących radzenia sobie ze złościa ( między innymi ze złością), niestety pewne rzeczy ulatują, zwłaszcza gdy się ich nie stosuje. Najwyraźniej byłam zbyt młoda... O przeżywanej złości trzeba mówić tu i teraz. Trzeba ją wygadać, wykrzyczeć nawet, jeśli ma nam to pomóc. Wykrzyczeć w przestrzeń. 

"Jestem zła, bo  źle spałam"
"Jestem zła, bo znów pobrudziłeś ubranie"
"Jeztem zła, bo prosiłam żebyś nie ruszała moich rzeczy"

Dobrze jest też zastanowić się chwilę nad tym, czy powód naszej złości jest na tyle istotny i czy tak naprawdę chcemy się złościć.

Czy ja się złoszczę na moje dziecko? Tak. Złoszczę się na Hanię z różnych powodów. Z reguły dlatego, bo czuję, że moje potrzeby nie zostają w pełni zaspokojone. A nie zaspokajam swoich potrzeb nie dlatego, że o nich zapominam czy priorytezuję Dziecko. Z reguły po prostu nie mam jak. Zwłaszcza teraz, gdy od prawie czterech miesięcy jesteśmy same 24 godziny 7 dni w tygodniu...*

Czy zdarzyło mi się szarpnąć moim dzieckiem? Niestety tak. Oczywiście, że nie jestem z tego dumna i oczywiście, że mam do siebie o to żal. Mam jedynie nadzieję, że wystarczy mi siły, cierpliwości i samozapracia by dalej nad sobą pracować i nie posunąć się dalej. Zaznaczam przy tym, jeśli ktoś się posunął do nadinterpretacji moich słów, że nie biję Hani, nie szarpię nią na porządku dziennym i nie wydzieram się na nią dla zasady, z zamiłowania ani dla przykładu...

Staram się przeżywać swoją złość, daję sobie prawo do złoszczenia się i takie samo prawo daję mojemu dziecku. Dla niej jest to trudniejsze, bo jej złość jest nieuświadomiona...



* Teraz gdy jesteśmy już razem jest spokojniej:)

Anjamit

Tasty Tuesday - Banteaser vs. Maltesone

Jeśli jesteś na diecie wyłącz lepiej komputer... Czytanie tego posta jest niebezpieczne...

Ostrzegałm!

Lubimy ze Ślubnym wspólne gotowanie czy przygotowywanie deserów. Ogólnie rzecz ujmując lubimy być razem w kuchni. No dobrze, pomijając zmywanie naczyń (ale, że nie mamy zmywarki, to ktoś to robić musi...). Nadarzyła się okazja by przygotować coś naprawdę pysznego. Zasady proste - miało być szybkie, wymyślone przez nas (naprawdę wierzymy, że nikt nie wpadł na te same pomysły) i z Maltesers.

Panie i Panowie przed Wami...


If you are on a diet you'd better turn off the the computer...  It's dangerous...

I warned you!

We like cooking together or preparing desserts. Generally, we like being together in the kitchen. Well, Ok, maybe not washing the dishes (but as we don't have a dishwasher somebody has to do that...). There was an occasion to prepare something really delicious. The point was it had to be quick, invented by us (we still hope nobody before came into the same ideas) and with Maltesers.

Ladies and Gents may I present you.....



It's gonna be a garden...


Pewnego dnia będzie wyglądał jak ogród... Trawa stale rośnie i nie ma nic więcej poza nią, kamieniami i pyłem...Obecny wygląd zawdzięcza Ślubnemu. Wcześniej było gorzej...


One day it will look like a garden... Now the grass is still growing, and there i nothig else apart from grass, stones and dust... It owes it's current look to my husband. It was worse before...




Lazy Sunday

Odkąd pamiętam nie lubiłam niedziel. Zawsze były jakieś takie nudne... Ale rzeczy się zmieniają, a niedziele stały się moimi ulubionymi dniami.

Wreszcie możemy być razem, nie w pośpiechu. Po prostu cieszyć się wspólnym czasem. Spacerować, robić zakupy, kucharzyć, wygłupiać się - razem.

Lubię to!


As far as I remember I didn't like Sundays. They were always lazy... But things are changing and now Sundays became my favourite days. 

We can be altogether, not in a rush. Just enjoying the time...Walking, shopping, cooking, having fun - together. 

I like it!



Efekty naszego kucharzenia zobaczycie w Pysznym Wtorku:)

You will see the effects of our cooking on Tasty Tuesday:)


Anjamit