Zaczęło się od tego, że Hanuszczak miała problemy po rozszerzeniu diety z wypróżnianiem. Potrafiła nie robić kupy przez 4 - 5 dni (!!!), a potem płakać z bólu przy oddawaniu stolca. Poszłam do lekarza, który przepisał jakieś syropki i nic. Można by rzecz, że KUPA, ale tej nie było...
Moja decyzja była prosta - BLW. Po pierwsze rozwiązało nam problemy z zaparciami, po drugie dało Młodej możliwość odkrywania nowych smaków, po trzecie było i jest rewelacyjnym bodźcem rozwojowym, a po czwarte dzięki temu teraz nie mamy większych problemów z Hankowym jedzeniem (pod warunkiem, że nie widzi nic słodkiego). Takich pozytywów po przejściu na BLW mogłabym znaleźć jeszcze kilka.
Młoda wcześnie poznała wszystkie smaki - słodki, kwaśny, gorzki, słony, nie obce są też jej dania doprawione chilli (oczywiście bez przesady). Dzięki BLW Hania nie boi sie próbować nowych rzeczy, o ile widzi, że my sami je jemy. Owszem, czasem miewa opory, ale wynikają one raczej z braku przekonania do danej potrawy niż z ogólnej niechęci do kosztowania nowości.
Kolejnym sposobem rozwijania zmysłu smaku jest nie przeszkadzanie dziecku w jego swobodnym odkrywaniu świata. Hanka do tej pory wiele rzeczy pakuje do paszczy i o ile nie są to przedmioty, którymi może zrobić sobie krzywdę (np. nożyczki) lub zniszczyć je same (np. książka) to staram się nie reagować. Tzn wróć... Teraz Młoda ma 21 miesięcy, więc zaczynamy tłumaczyć, że nie wszystko można pakować do buzi, ale gdy była młodsza wszystko w zasięgu jej rąk było obślinione. Łącznie z kocim ogonem...Pilnowałam tylko żeby nie dostała się do chemii, kociej kuwety i śmieci.
Jeśli jednak ktoś upiera się przy zabawie to proszę bardzo:)
Potrzebne będą pojemniki z przyprawami i chustka na oczy. Dziecko musi odgadnąć, której przyprawy kosztuje. Podobnie można zrobić z owocami i warzywami, a także innymi przekąskami;)
Garść niezbędnych informacji oraz inspiracje pozostałych uczestników znajdziecie na na blogu PROJEKT CZŁOWIEK.
Bardzo fajny projekt z tymi piątkami :)
OdpowiedzUsuńmoje dziecie zupowe aktualnie. Ale próbuję jak my jemy, inaczej nie ruszy.
OdpowiedzUsuńFajnie ze nie masz problemu z Hanią "jedzeniem" ,
OdpowiedzUsuńJa niestety mam ogromny klopot ...
Nic nowego a tym bardziej cos co za mocno "pachnie" bo jest fuuu ...
Zazdroszcze :)
Pozdrawiam !
Super blog
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie http://zosiulinkowo.blogspot.com/
Oczywiście obserwuję :)
Moja młoda ma 10mcy i nie ukrywam że przy tej technice potrzebuję dużo cierpliwości i wolnego czasu...staram się parę razy w tygodniu pozwalać jej zjadać obiadki "łapkami"...ostatnio mnie rozbawiła jak "jadła" kaszę...miałyśmy obie niezły ubaw...
OdpowiedzUsuń