Kiedyś pisałam o tym CO MI DAŁA HANIA, niektóre rzeczy się zmieniły (wrócilimy do prania w proszku) inne pozostały w sferze marzeń (domowe wędliny) ale ogólnie rzecz ujmując Hanka przyczyniła się do mojego "uświadomienia" w wielu kwestiach. A co jeszcze dała mi Hanka?
Umiejętność zadowolenia się nawet 5 minutami snu. Co prawda nie wystarczają one na zbyt długo ale dobre i tyle. Z hojności dziecka korzystać trzeba...
Umiejętność pochłaniania pożywienia z prędkością dorównującą dźwiękowi. O swoje walczyć trzeba....Potem może już nie być o co;)
Umiejętność robienia 100 rzeczy na raz i to w locie.
Poza tym dała rewelacyjną wymówkę dla mojego spóźnialstwa..Taaaa, wyszło szydło z worka:P Zawsze lepiej zwalić na kogoś:P
Dzięki nie nie mam czasu na nudę. Zawsze jest coś do zrobienia:) Przebranie pieluchy, obsłużenie z napojem, przebranie, bo napój się wylał, wytarcie podłogi, nalanie nowego, przechwytywanie farb (zabezpieczenia przeciw dzieciom to jakiś pic na wodę...), zakładanie skarpetek, szukanie skarpetek, ponowne zakładanie skarpetek, podawanie miliona rzeczy z nadzieją, że może ta okaże się TĄ właściwą...i milion innych...
Dała mi też dobrą wymówkę dla kupowania kosmetyków - w końcu w większości używamy tych samych:)
Wymówkę dla mojego lenistwa:D Oł jeeee:D - "Nie mogę, bo karmię Hanię" :D tudzież "nie dałam rady, bawiłyśmy się z Młodą" lub inne - i znów wyszło szydło z worka:)
Wymówkę dla moich dziwactw - wszak to dla dobra dziecka. Dzięki temu urywam rozmowę zamiast tłumaczyć (niejednokrotnie zupełnie nadaremnie, bo głową muru nie przebiję, a że wyrok zapadł to i racji nie udowodnię), że nie wszystko jedno czym dziecko posmaruję i nie wszystko jedno czym je napoję (i wiele innych).
Poza tym dzięki Hance wiem, że połączenie słów MAMA i SAMA nie istnieje:D
A jak chcecie wiedzieć co jeszcze można zyskać dzięki własnej progeniturze to zapraszam Was do Matki Kwiatka:)
Chyba nasze dzieci pobierały nauki na podobnych szkoleniach - bo mój uczy mnie dokładnie tego samego :)
OdpowiedzUsuńheheheh:D tylko nie wiem czy się cieszyc czy płakać:D
Usuńno proszę, ja od dziś też będę miała takie wymówki o imieniu córka:))
OdpowiedzUsuńdobre rady
:))))) mnie trochę zajęło żeby pozwolić sobie wrzucić na luz:)
UsuńZgrabny Ci wyszedł post. Nie znam matki, która nie tłumaczy swojego spóźnialstwa albo niechciejstwa swoim dzieckiem :)
OdpowiedzUsuńWiesz, czasem po prostu trzeba sobie odpuścić, a jakoś łatwiej mi odpuścić sobie kiedy robię to za sprawą dziecka:) Obie na tym korzystamy:)
UsuńSwietnie napisane!
OdpowiedzUsuń:) dzięki
Usuńhihi :) no tak dzięki dzieciom można się wiele dowiedzieć, ale ja będę surowa i powiem, że nie lubie spóźnialstwa :D i właśnie moi znajomi tłumaczyli się dzieckiem, kiedy ja byłam w ciąży i mi powtarzali, że zobaczę, że z dzieckiem nie ma jak być punktualnym, a my nigdzie nie spóźniliśmy się ani razu od kiedy jest B. :)) no i wcześniej oczywiście też się nie spóźnialiśmy. Oboje mamy z M. taką zasadę, że wolimy być wcześniej niż się spóźnić, szkoda tylko, że potem my musimy na wszystkich czekać :P
OdpowiedzUsuńWiesz, z reguły zawsze byliśmy i jestesmy o czasie. Zdarzają się jednak wyjątki. Poza tym jak Hanka była młodsza to nie było problemów żeby byc na czas, a teraz zaczynają się jazdy pod tytułem bieganie za dzieckiem, przebieranie po raz kolejny na minute przed wyjściem bo właśnie oblała sie wodą i jest cała mokra...Czasem bywa, że my sami nie możemy sie po prostu wyrobić...zycie:) ale z reguły to my na wszystkich czekamy;)
Usuńhehe, kochana, wymówka dla lenistwa mnie urzekła :)
OdpowiedzUsuńheheheh:D prawda??:D
UsuńJa to się przyznam, że te 5 minutowe drzemki w ogóle mnie nie ratują. A-lLe wymówka dla lenistwa jak najbardziej. Jak miałam posprzątać, musiałam z dzieciem bańki puszcza c, potem się położyć by ją wyciszyć, a na koniec musiałyśmy zjeść chrupki i jabłuszka. No kiedy?
OdpowiedzUsuńfajny post :) i dobre wymówki
OdpowiedzUsuńhttp://zuzanna-julianna-fashion.blogspot.com/