Candy z mroczną historią w tle...

Nasz wyjazd przyczynił się do małego bałaganu na blogu. Wspomniałam o książce i o candy, ale powinnam była zrobić to w osobnej notce.

Our holiday caused a little mess on the blog. I mentioned about the book and announced a candy but I should do that in a separate note. 


Na tą książkę wpadłam przez przypadek. Leżała sobie na wyprzedażowej wystawce przed księgarnią w moim rodzinnym mieście. No nie mogłam przejść obojętnie, nie spojrzawszy choć na nią. Po wszystkim, nie mogłam jej tak po prostu zostawić. A, że mieli więcej egzemplarzy, to kupiłam więcej:)

Co mnie w niej urzekło? Rymowana historyjka sama w sobie. A nie jest ona zwyczajna. Ta historia opowiada o myszy która zjadła wszystko i źle skończyła. Bardzo źle... Zabawna z odrobiną czarnego humoru - to, co lubię:)

I've found that book by a chance. It was at clearance box outside of the book shop in my hometown. I couldn't just pass it without even looking what's inside. After all I could not just leave it there. And as they had more copies I bought more:)

What is charming in that book? A rhymed story itself. It's not ordinary story. It's about a mouse who ate everything and ended badly. Funny, with a pinch of black sense of humour. 



Jak widzicie książka jest w całości po angielsku, ale jest napisana w tak przystępny sposób, że chyba każdy sobie poradzi z przeczytaniem jej dziecku. A może ktoś spróbuje przetłumaczyć wiersz na polski, bez szkody dla tekstu?

As you see the book is in English. But as it's written in very simple language nobody should have problems with reading it to a child. Maybe there is someone who will translate the rhyme into Polish without a harm to the text. 


Podobają mi się te naszkicowane ilustracje:)

I also like those sketched illustrations:)



Zatem jeśli chcecie poznać całą historyjkę i dowiedzieć się kto jest narratorem możecie stanąć w kolejce:)
Zasady są proste:)

- wrzucić baner na bloga lub FB
- napisać komentarz z proponowanym zakończeniem książki - a co pośmiejmy sie trochę:D - nie musi być po angielsku;)
- zostawić w komentarzu namiar na siebie
- miło będzie jeśli nowe osoby dołączą do grona obserwatorów lub polubią na FB:)

Bawimy sie do 9 października:)

Osoby które już dołączyły, nie muszą robić tego ponownie:) Stare głosy też biorę pod uwagę:)




So if you want to know all the story and find out who is the narrator you can join candy now:)
The rules are simple:

- link the candy button on your blog or Fb
- write a comment with possible ending of the story
- leave a contact to you
- it will be nice to have you around, so you can join the observers

We play till 9th of October:)

Those of you, who have already joined are still in and don't have to join again. 


Anjamit

6 komentarzy:

  1. Hej, no pewnie, że się zgłaszam! Mysz, która zjadla WSZYSTKO? No to ja widzę to tak: gdy zjadła już PRAWIE wszystko, została jej jedynie Ziemia. Ponieważ mysz była straszliwie głodna, otworzyła szerokooo pyszczek i łyknęła planetę. Teraz myszka z idealnie okrągłym brzuszkiem krąży wokół Słońca, łapką usiłując zagarnąć i pożreć księżyc :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się zgłaszam! :) Baner już na blogu.
    Zakończenie będzie takie, że się pewnie tak ta mysz obje, że nie zmieści się do swojego domku, który jest w ścianie, bo nie przejdzie przez drzwi.

    Mój e-mail to:
    kath88.kw@gamil.com

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja też się zgłaszam :) Baner udostępniony na FB od Iwona Sołyga. A jeśli ta historia jest mroczna to pewnie mysz tak długo jadła aż pękła i trzeba było są pozszywać ;P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już myszka zjadła wszystko, to jej oczą ukazał się ostatni kawałek sera ukryty w szparze podłogi. Ostatkiem sił wielka jak balon mysz na zmiane cząłgając się i turlając osiągneła swój cel i z radością zjadła ostatni kęs. Lecz to nie taki wesoły koniec bajki, bo na koniec porwał ją ptaszek głodomorek.
    zakreconanika@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja przegapiłam . Ilustracje piękne. A na instragrami przed wyniki mojego candy. Ciekawe kto wygrał? :-) Jutro na blogu

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)