I stało się.
Poleciał i doleciał szczęśliwie, choć chory niestety.
Łza popłynęła, bo to nie wyjazd na weekend czy w delegację.
Nie wróci za dwa, trzy dni.
Nie wróci też za tydzień.
To co innego niż rozłąka, taka jak te, kiedy same z Hanią zostawałyśmy u moich rodziców.
Jestem przyzwyczajona, że większość czasu spędzamy z Hanią same.
Oczywiście, że damy radę.
Każda kobieta, której mąż pracuje więcej niż 8 godzin dziennie da radę i ogarnie temat.
Nie ma w tym absolutnie nic nadzwyczajnego ani nic do podziwiania...
Nie wiem ile Hania z tego rozumie.
Czy już zauważył nieobecność tatusia.
Dziś w przedszkolu była strasznie marudna, bo też i nie wyspana.
Miałam na 7.
Musiałam ją obudzić o 6, w przedszkolu też niewiele spała, bo ją dzieci obudziły....
Odrabia teraz.
Inaczej rzecz się ma z kotami.
One zauważyły.
Chodzą i miauczą....
Czekam tylko kiedy Figulec zacznie zasikiwać teren...
Bo, że zacznie tego jestem pewna.
Plan mam prosty.
Praca - ile się da.
W końcu Hania będzie ze mną.
Podczas moich zajęć w szkole językowej Młoda będzie zostawała z dziadkami lub z moją koleżanką vel. ciocią Moniką.
Rehabilitacja Młodej plus zajęcia dodatkowe - bawialnia i basen - jeszcze nie wiem za co, ale pieniądze na to spod ziemi wyciągnę, bo Młoda się w domu leni, a poza domem eksperymentuje.
Jak najwięcej czasu poza domem...
Ja nie lubię gnić w domu.
Ślubny natomiast to straszny domator.
To teraz sobie poużywamy z Młodą:D
Czeka nas jeszcze jedna przygoda:)
To dopiero będzie wyzwanie:)
Postanowiłam, że jedziemy z Hanią na długi weekend do Cieszyna:)
Pociągiem oczywiście gdyż nie mam prawa jazdy:D
No, ok dojazd tylko do Katowic, bo potem musiałabym robić kilka przesiadek, a to, pomijając już fakt hardcore'u, po prostu nie możliwe do zrobienia....
Póki co mamy zamiar cieszyć się pogodą i zaliczyć pierwszą wiosenną sesję o ile pogoda w weekend będzie łaskawa:)
Miłego popołudnia!
Pędzę dalej do pracy.
P.S. Wyniki USG główki są dobre, asymetria do ogarnięcia, nóżki do ogarnięcia. Pozostaje mi ćwiczyć i motywować Młodą, bo ona nie czuje sama takiej potrzeby.
tytuł posta wymiata :D
OdpowiedzUsuńużywajcie ile wlezie i zróbcie tak żeby ten czas Wam mijał szybko i przyjemnie
Oooo wierz mi:) Taki mamy zamiar:)
UsuńUff - nie będzie łatwo - to pewne. Ja póki co mam doświadczenia słomianego wdowieństwa i muszę przyznać, że to co jest łatwe we dwójkę staje się często tak trudne gdy zostaje się sam na sam z dzieckiem. Ale jest to w dużej mierze kwestia przyzwyczajenia.
OdpowiedzUsuńCały zeszły tydzień kąpałam młodego sama - przez pierwsze dni było to dla mnie wyzwanie logistyczne - teraz nawet nie zauważam, gdzie mógł być problem.
Ale nadal nie wyobrażam sobie jak to jest być bez taty szkraba na dlużej.
Trzymajcie się ciepło i wiosennnie! Bardzo dzielne z was babki (i duża i mała)
Zgadzam się w 100%:) I prawd jest tez to, e to co na pocztku wyzdawalo sie nie do ogarniecia potem przychodi latwo.
UsuńJak zaczęłam czytać zrobiło mi się ogromnie smutno...
OdpowiedzUsuńALE Dzielna z Ciebie żona i bardzo dobra Mama :)
Trzymam za Was kciuki :)
Oj wierz mi, ze sa tacy co dobitnie daja odczuc, ze Twoje twierdzenie nie pokrywa sie z prawda:P
UsuńDzieki za cieple slowa:) Ale naprawde nie uwazam, zebym robiola cos wyjatkowego;P
A za kciuki dziekuje:) Choc bardziej przydadza sie mezowi:)
Trzymam mocno kciuki byscie jak najszybciej znow byli razem :-) A poki co cieszcie sie soba kobietki i wyjazdami :-) I powodzenia w cwiczeniach zycze :-) pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńWyjazd musi sie udac:)
UsuńDzieki za kciuki - rehabilitacja musi sie udac:)
Przytulam bardzo mocno! Wczoraj też mi łezka popłynęła, a moja rozłąka krótsza..
OdpowiedzUsuńZadna rozlaka nie jest fajna...Chociaz czasem przydatna:) Docenia sie druga osobe jeszcze bardziej:)
UsuńDobrze bedzie:)
Mam nadzieje, ze Twoj maz predko wroci:)
Mój Mąż to też domator :P a mnie ciągle "nosi" jak i córkę :D wiecznie w trasie, w gościach , na spacerach :)
OdpowiedzUsuńo ja tez tak mam choc musze przyznac, ze przy mezu strasznie skapcialam:P
Usuńtrzymam kciuki za Waszą podróż. Mam nadzieję, że zdasz relację :)
OdpowiedzUsuńUfff... Dobrze, że wyniki w normie. A rozłąka... Ludzka rzecz. I emocje - też ludzka. Trzymajcie się. Jestem z Wami.
OdpowiedzUsuń:) No! To faktycznie sobie poużywacie :) Też muszę zaplanować jakoś ten długaśny weekend :) już rączki zacieram.
OdpowiedzUsuńTrzymajcie się dzielnie!
OdpowiedzUsuń