Weekend był zbiegany i to bardzo.
W sobotę zaspaliśmy i ciut spóźnieni dotarliśmy na spotkanie grupy zabawowej Hanuszki.
G. nas wysadził i pojechał na zakupy.
Z czegoś w końcu trzeba było zrobić rybę po grecku.
A ryba po grecku dlatego, że w sobotę mieliśmy wigilijkowe spotkanie z przyjaciółmi.
W trakcie przygotowań nie obyło się bez awarii...Niestety z mojej winy...
Położyłam deskę granitową na suszarce nad zlewem....
Pobiegłam przemieszać warzywa i przełożyć rybę na drugą stronę i już miałam biec po deskę kiedy usłyszałam huk...
Myślę sobie "o matko droga co się stało"...
Odwracam głowę w stronę okna, a tam z zza rogu ściany ciągnie się piękna struga wody.
O tak jak z hydrantu...
"Grzeeeeesieeeeek, szyyyyyybkoooo coś się stało" wołam do męża.
Biegnę w kierunku strumienia, patrzę a tu z miejsca w którym był kran tryska woda....
Na podłodze pełno szkła, na zlewozmywaku i całej stercie garów leży połamana deska granitowa...
Szybka analiza...
Huston mamy problem...
Mąż w biegu kopnął w odkurzacz i uszkodził dwa palce...
Na szczęście niegroźnie.
No to zostaliśmy bez kranu i z zalaną kuchnią na półtora godziny przed imprezą.
No i oczywiście z rybą po grecku w fazie przygotowań:/
Z wiadomych względów mąż nie mógł pojechać po nową baterię i tak oto to, co było potrzebne myliśmy w łazience.
A impreza?
Bardzo udana:)
Zdjęć nie robiliśmy bo po prostu zapomnieliśmy.
Może pewien pan fotograf poratuje i prześle te, które robił?
Bartku uśmiechamy się do Ciebie ładnie i ładnie prosimy:)
Baterię zamontowaliśmy wczoraj i mogliśmy przystąpić do dzieła...
Dzieło trwało jakieś 2 czy 3 godziny...
Zmywaliśmy na zmianę opiekując się Hanką, no ale po imprezie było co robić...
No, to to był opis weekendu z dużym skrócie.
Na deser zdjęcia Hanuszki zebrane z ostatniego weekendu;)
Hanik do perfekcji opanowała wkładanie klocków do sortera:)
Tyle, że przez główny otwór:P
Mam chusteczkę haftowaną...;)
A to prezent od cioci i wujka:)
Największą frajdę mieli rodzice:)
A to dlatego bo...
...klocki się rozkładają:)
Gwiazdka jest moim faworytem:)
No, ptaszek też:)
Mówiłam, że Hanik je widelcem?
No, prawie je...:P
DOBRANOC:)
Idę spać, bo rano przed 7 muszę być w pracy.
A tak mi się nie chce....
No coz:-p Najważniejsze, że jednak wszystko sie udało:)
OdpowiedzUsuńŁaaaa jakie straszne kapciochy :PP
OdpowiedzUsuńGrunt, że imprezka się udała, co tam małe przygody :)
Kochana...Twoje życie to pasmo niespodziewanych niespodzianek...Jestem...Czytam...Powdziwam...:-)A Haneczka...:-)
OdpowiedzUsuńAż miło popatrzeć na Hankę! Piękna dziewczyna:)
OdpowiedzUsuńile emocji, ile przeżyć! :)
OdpowiedzUsuńHanka śliczna ;*
No to mieliście weekend :-) Hania jak zawsze rozsiewa swój czar.
OdpowiedzUsuń:) Mały do tej pory wkłada klocki przez główny otwór...
OdpowiedzUsuńno to mieliście przygodowo! :)
OdpowiedzUsuńAle atrakcje mieliście :-/
OdpowiedzUsuńMoja też idzie na łatwiznę i przez otwór główny pakuje :-)
a gdzie jest powiedziane, że przez główny otwór nie można? można! :)
OdpowiedzUsuń