Hania na dobre weszła w okres lęku separacyjnego.
Źle znosi rozłąkę ze mną.
Wyjście do toalety, a czasem tylko odwrócenie głowy sprawiają, że moje dziecko wpada w panikę.
Płacze.
Okropnie płacze. A ja nie wiem, czy iść do toalety czy zostać z dzieckiem ryzykując posikanie się. Nie wiem czy iść coś zjeść czy głodować i jeść np przed 20...
Hania po prostu wpada w panikę.
Jak jest tatuś to jest dobrze, jak nie ma - jest tragedia.
Czasem Hania potrafi się zająć sobą, zabawkami, kotem i jego ogonem...Czasem nie.
Czasem przypomina sobie o mnie prędzej czasem później,
ale zawsze kończy się to traumatycznym wręcz płaczem.
W tej sytuacji bardzo obawiam się powrotu do pracy...
We wtorki i czwartki na 7 będę chodziła do przedszkola, potem krótka wizyta w domu i do szkoły językowej.
Pan tata stanął na wysokości zadania i załatwił z kierownikiem tak, że będzie miał wolne.
Co drugi weekend będę miała zjazdy. Co drugi weekend Mąż ma wolne. Może uda się tak dograć, żeby miał wolne wtedy, kiedy ja jestem na uczelni.
Będę też chciała przejść choć częściowo na indywidualny tok nauczania.
Nie ma mowy o tym, żeby Hania została z kimkolwiek poza mną i tatusiem.
Z babcią i dziadkiem zostanie na chwilę i owszem, ale po pierwsze dziadkowie pracują, po drugie, ta chwila to za mało, żebym mogła popracować czy pójść na uczelnię.
O mieszkaniu nie wspomnę....
Coś mi się tu "rodzi" i to coś mnie przeraża...
A może by tak Męża wysłać na szkolenie do Perfekcyjnej?
W dodatku Hankę coś chyba rozkłada.
Ledwo się pochwaliłam, że przez 8 miesięcy Młoda nie była ani razu chora (owszem wydawało mi się, że coś jest na rzeczy, ale nigdy się nic nie rozwinęło), to następny dzień przywitała z katarem. Od czasu do czasu też kaszle...
I co? Trzeba się było chwalić????
Wysłanie Męża do Perfekcyjnej to wspaniały pomysł :)
OdpowiedzUsuńTak, niech od razu pojedzie z moim.
UsuńMoże zrobią program dla mężów:D
UsuńNo mój Szymek tez ma chyba "te leki"... i tez nie wiem co mam robić... zwalam czasem te jego marudzenie na rosnące zęby... uhhh
OdpowiedzUsuńuuu no to powodów może być wiele. Współczuję. U nas też co chwila Hania marudzi i gryzie wszystko, zwłaszcza własne rączki - wtedy wiem, że to dziąsła...
UsuńJa wczoraj sobie pomyślałam " Kurcze młody w sumie oprócz kataru od lutego nie był chory". Cóż mówisz masz....
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja tak mam...Lepiej nic nie mówić:P
UsuńDużo zdrowia dla Hani.
OdpowiedzUsuńA szkolenie u Perfekcyjnej mojemu mężowi też by się przydało :)
Super,że tak sobie wszystko fajnie układacie :)
Dzięki:)
UsuńSuper to będzie jak to wsyztsko będzie hulało:)
Słuchaj, a co się stanie, gdy sikniesz przy otwartych drzwiach? Albo z Młodą w łazience?
OdpowiedzUsuńAlbo jeśli deskę, garnek, produkty i nóż zniesiesz gdzieś na podłogě, niedaleko Hanki? przygotujesz jedzenie, a ona będzie obok Ciebie, a do tego poobserwuje fascynujące czynności :)
Bardzo dużo będziesz miała na głowie. To spore zmiany i wyzwanie organizacyjne, a Hankowy lęk chyba nie napawa Cię optymizmem...
Tulę.
Ależ moja droga ja nie mam innego wyjścia jak tylko przy otwartych drzwiach sikać:D Co z resztą ponoć jest dobre, bo dzieci przecież uczą się przez naśladowanie:D
UsuńJAk mam możliwośc i jak Młoda jest w stanie wysiedzieć, to na gotowanie zabieram ją do kuchni i wsadzam do ikeowego krzesełka.
JA przed ciążą z reguły miałam dużo na głowie, teraz będzie podobnie. Ale bez jakiejś napinki - chcę załatwić sobie choćby częściowo tok indywidualny.
Co do Hankowego lęku, może nie tyle, że mnie przeraża, co jest to trochę uciążliwe i męczące. Mam nadzieję, że to prędko minie.Młoda potrzebuje mnie bardzo zwłaszcza popołudniami i wieczorami.
i dobrze, że tak do tego podchodzisz, bo to zdrowe i życie ułatwia (o sikaniu piszę) - wspomniałam o tych otwartych drzwiach, bo po lekturze posta miałam wizję Ciebie czerwonej i skaczącej lub wijącej się ze skrzyżowanymi nogami :D pół dnia :D
Usuńlęk jest męczący. a ten w drugim rzucie bardziej, więc good luck nam obu :D (bo u mnie chyba się jeszcze nie skończył, a może to już jakis stan chroniczny....)
u nas glut, kaszel, niewielka gorączka - taka pora roku. pocieszył mnie ostatnio tekst (wywiad) opublikowany w ostatnich "Wysokich Obcasach" o dzieciach i powstawaniu systemu odpornościowego, gdzie wspomniano, że 8 chorób w roku nie jest podstawą do żadnego niepokoju i że w ogóle nie przejmować się, że to dobrze, organizm uczy się reagować i walczyć. także - damy radę! :)
OdpowiedzUsuńPS Ewka przechodziła lęk separacyjny dawno, dawno temu i... samo przeszło. i to nawet szybko.
No więc właśnie:) Ja nie należę do osób, które katar uważają za chorobę.
UsuńOj mam nadzieję, że i u nas to szybko minie:)
Zawsze tak jest, nie na darmo mówią "nie wywołuj wilka z lasu" ;)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki aby jednak to był fałszywy alarm :)
Dzięki:)
UsuńU mnie jest to samo... Artur zostaje tylko ze mną lub z mężem. Z innymi to tylko na chwilę... ale jak przychodzi wieczorna pora to już tylko mama i mama. Nie mam pojęcia kiedy to minie - Artur ma już rok.
OdpowiedzUsuńNie przerażaj mnie...U nas jest kropka w kropkę jak napisałaś. Z teściami zostaje tylko na chwilę, z resztą teściowie jeszcze mają opory. Z moimi rodzicami też na chwilę zostanie, jak jesteśmy w moim rodzinnym mieście. A bywamy tam sporadycznie:/
UsuńTrzymam kciuki za Was:)
Moja starsza taki okres przechodzi - ma 2 lata i 3 miesiące. Tyle, że u nas to spowodowane zazdrością o młodszą siostrę... Sara wisi ciągle na rękach, więc Nina patrzy i koduje...
OdpowiedzUsuńMama i mama...
Chciałam oddać ją do przedszkola, ale jest wrzask... Siedzę w sali obok i nie mogę uwierzyć, że Nina potrafi tak krzyczeć...
Przeżyjemy !! My mamy, mamy nadprzyrodzone siły...