Szkodliwe kosmetyki część I - parabeny

O Prabenach słyszałam już dawno. Powoli dojrzewała we mnie myśl o przejściu na naturalne kosmetyki,a przede wszystkim te wolne od parabenów. W miarę pogłębiania wiedzy, za sprawą mamy także (dzięki Ci wielkie!) dowiaduję się o innych świństwach, któe dodawane są do kosmetyków używanych na codzień, także tych dziecięcych. Stąd też pomysł na kolejny cykl artykułów.

Pierwsza część poświęcona będzie właśnie parabenom. Zaznaczm, że nie będą to tylko słowa przytoczone z różnych stron, ale również wyniki badań naukowych! Jeśli ktoś uważa, że jest to szukanie dziury w całym proszę o nie czytanie i nie komentowanie. Zainteresowanych zaś zapraszam do lektury...

Co to są PARABENY?

Parabeny to estry kwasu p-hydroksybenzoesowego w postaci drobnych, bezbarwnych i bezzapachowych kryształków. W kosmetyce używane jako konserwanty - mają za zadanie przedłużać żywotność kremów, balsamów, szamponów, mydeł, dezodorantów, past do zębów i innych. Pełnią także rolę antyseptyczną - zabijają grzyby i pleśnie (z bakteriami jest już gorzej) - ale na tym ich "dobra" rola się kończy i niestety negatywne skutki stosowania parabenów znacznie przywyższają ich pomocną rolę. 

Parabeny dodawane są niemalże do wszystkiego. Co prawda ich dawki są niewielkie i w takich nie są toksyczne, to należy wziąć pod uwagę fakt, że na codzień nasz organizm wchłania je wraz z wieloma kosmetykami, a także zjadamy w żywności - wtedy ich stężenie naturalnie wzrasta. 

W ostatnich latach naukowcy zwrócili uwagę na estrogenne działanie parabenów, co może być przyczyną zachorowania na guza piersi. 
Badania prowadzone w 1998 roku [2] wykazały, że butyloparaben, wykazujący najsilniejsze działanie estrogenne wśród parabenów jest około 10000100000 mniej aktywny niż naturalny estradiol (jeden z estrogenów), dane te potwierdzały bezpieczeństwo stosowania tych związków, jednak dalsze badania przyniosły nowe wątpliwości. W 2004 roku zbadano bowiem próbki raka piersi pobrane od 20 pacjentek [3]. Parabeny wykryto we wszystkich próbkach, w średnim stężeniu 20,6 nanograma na gram tkanki. Związki te wykryto w niezmienionej formie (tj. w formie estrów), co oznacza, że przedostały się do nich przez skórę z pominięciem układu pokarmowego [3].*
Lista zarzutów jest jednak znacznie dłuższa. U mężczyzn np.estry wpływają na obniżenie płodności. Parabeny mogą także wywoływać alergie - zaczerwienienia skóry, pokrzywki, wypryski, łupież i wiele innych, a stosowane przez dłuższy czas rozszerzają naczynia krwionośne, zwiększając tym samym podatność skóry na trądzik różowaty**.

Parabeny przenikają także do mleka matki, a wraz z nim do organizmu dziecka. Matki karmiące piersią szczególnie powinny zwrócić uwagę na zawartość parabenów w antypespirantach oraz balsamach, któe wcierają w skórę w okolicy piersi. 

Wiele firm kosmetycznych wycofuje się ze stosowania parabenów mimo faktu, że nie ma jednoznacznych badań potwierdzających wysoką szkodliwość czy toksyczność parabenów. Nie mniej jednak dotychczasowie badania wskaują na ich odkładanie się w organizmie i ewidenty wpływ nań. Nie można także ignorować ich działania estrogennego.

Zastanawiamy się skąd tyle alergii i chorób skórnych u nas i u naszych małych dzieci, których organizmy nie powinny być jeszcze skarzone w tak dużym stopniu. Niestety kremy dziecięce są nafaszerowane parabenami w takim samym stopniu jak kosmetyki dla dorosłych. Poza tym, parabeny używane są także w przemyśle spożywczym m.in. do wyrobu soków, dżemów czy mrożonek.

Co możemy zrobić?
Po pierwsze, starajmy się unikać poniższych składników:


Methylparaben
Ethylparaben
Isopropylparaben
Propylparaben
Butylparaben
Benzylparaben
Glutaraldehyde
Hexamidine-Diisethionate
Phenol
Phenyl Mercuric Acetate
Phenyl Mercuric Borate
Benzetonium Chloride***

Po drugie, jeśli już kupujemy kosmetyki z parabenami, niech będzie ich jak najmniej. Jeśli sprawdzicie swoje kosmetyki i kosmetyki Waszych dzieci znajdziecie niejednokrotnie 5, 6 a nawet więcej tych składników.

Po trzecie - wykorzystujcie naturalne składniki. O firmach produkujących takie naturalne kosmetyki też napiszę. Póki co polecam mój dział Piękna mama (znajdziecie w rubryce tematyczne, z lewej strony bloga), a także stosowanie naturalnych rozwiązań - o tym też niebawem:)

W następnej odsłonie o innych składnikach, których należy się wystrzegać w kosmetykach.

Jakie jest mój sotsunek do parabenów? No cóż, nie wywalę tych kosmetyków, które mam, bo mnie na to nie stać. ALE! Nie kupię większości z nich ponownie. Czytam i szukam idealnego rozwiązania. Będę Was przy tym na bieżąco informowała i polecała to, czego sama używam. 


Żródła:
* http://www.ujk.edu.pl/org/sknkalcyt/ourworks/23.pdf
** http://www.papilot.pl/twarz-i-cialo/5446/Parabeny-cudowny-skladnik-czy-trucizna.html
*** http://www.zdrowylink.pl/parabeny-sole-aluminium-parafina

2 komentarze:

  1. Ja już kiedyś myslałam o tym, żeby przejsc na kosmetyki naturalne, ale jakos nie mogę sie przekonać

    OdpowiedzUsuń
  2. to co się dzieje z jedzeniem, kosmetykami, środkami hig. itd. jest przerażające....wszędzie tylko nas bombardują chemią i to bardzo szkodliwą. Ostatnio z poważnego tematu zrobili reklamę z durnym wytłumaczeniem nie na temat - szkodliwość tamponów, wszystkie środki higieniczne zawierające watę są przeładowane szkodliwą chemią - już samą bawełnę pędzą świeństwem na polach by szybciej rosła....my później zakładamy podpaski, tampony (i to jak głęboko!), dzieciom pampersy. Nic tylko zaszyć się w buszu i nie mieć kontaktu z tym całym bajzlem.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)