Po miesiącu wspólnego urzędowania w domu i uczenia się siebie nawzajem, mój ślubny poszedł do pracy, a my z Hanią zostałyśmy w domu. Mamy mnóstwo czasu, żeby się wzajemnie dotrzeć, co łatwe nie jest i Ameryki tym nie odkrywam. Skąd ten blog, skoro podobnych jest już wiele? Z dwóch powodów. Pierwszy, to chęć wygadania się i podzielenia swoimi przemyśleniami na temat macierzyństwa, Jak się wygadam tutaj, to istnieje szansa, że uniknę powielania stereotypu młodej matki, której świat kręci się wokół pieluch, ząbkowania i innych... Drugi powód to lenistwo. Tak, tak, lenistwo właśnie. Nie zawsze chce mi się opowiadać po raz kolejny tego samego...Jak to jest być mamą, jak to jest być w ciąży, jak wyglądał poród i co u Hani....Zwłaszcza, gdy w towarzystwie zainteresowana jest tylko jedna lub dwie osoby. Stąd ten blog. A skąd nazwa? No cóż, z przekąsem, bo wiadomo, że nikt nie jest doskonały, a już na pewno nie debiutanci....Zapraszam do czytania i komentowania:)
żałuję, że i ja nie zaczęłam blogować tak wcześnie. długo się zbierałam, potrzebowałam jakiegoś pretekstu, a tego zawsze brakowało... i też, jeszcze w ciąży powiedziałam sobie, że nie będę tą matką, która w towarzystwie ględzi o kupie. chyba mi się udało. ale i tak dziecko przesłania cały świat. dużo się zmienia, wszystko właściwie. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńniedawno trafiłam przypadkiem na Pani bloga, mam synka w wieku Hani więc czytam z zainteresowaniem. Będę tu na pewno wracać. Pozdrawiam, Agnieszka
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło Agnieszko:)
UsuńProszę, bez "pani", po prostu Ania:)
Pozdrawiam:)