Hanusiowa karuzela

Wychodzę z założenia, że dziecko od samego początku powinno być otaczane rzeczami ładnymi, estetycznymi. Dlatego też, dopiero teraz Hania dostałą karuzelę. Długo nie mogliśmy znaleźć takiej, która wpisywałaby się w nasz gust. Owszem można kupić wypasione, wybajerzone karuzele z projektorami, całym zestawem różnych melodii i biciem serca, a w dodatku kolorowe do zrzygania...Bo przecież najlepiej dziecku powiesić coś nad głową, zamulić różnymi melodiami, oślepić projekcjami różnych żyjątek i zapchać smoczkiem. Ale nam nie o to chodziło...Karuzela ma przykuć uwagę Hani i chwilowo ją uspokoić, a przede wszystkim budować w niej poczucie estetyki. Dlatego też wybór padł na karuzelę znalezioną na Allegro. Zupełnie prosta, z materiałowymi elementami i motywami z Kubusia Puchatka rysowanego starą, oryginalną kreską - coś co mnie urzeka:)

 







Oczywiście karuzela ma pozytywkę. Tradycyjnie jest to melodia kołysanki "Twinkle, Twinkle Little Star". Myślę, że jak ktoś ma zdolności manualne (umie szyć) to może wyczarować własnoręcznie jakieś cudo. Pozytywka jest zbędna, a jeśli ktoś się przy niej upiera, to myślę, że zawsze można dopasować z jakiejś używanej karuzeli.

Chyba pora nauczyć się szyć:)

2 komentarze:

  1. witam, u nas zamiast karuzelki był liść z robakami z ikei ale wasza ładna, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nasza szafa: IKEA ma w ogóle świetne wzornictwo, zwłaszcza jeśli chodzi o rzeczy dla dzieci. Świetne są pluszowe zestawy warzyw i owoców - ogólnie jedzenia;)

      Usuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)