Mało u nas miejsca na zatrzymywanie letnich smaków, ale zawsze staram się "coś" zatrzymać.
Choć trochę słońca zamknąć w słoikach i zatrzymać na mroźne, nieprzyjemne dni kiedy człowiek marzy o malinach, borówkach, morelach, brzoskwiniach, pomidorach i innych...
Część owoców i warzyw dostępnych jest przez cały rok, ale co z tego, jak smak już nie ten...
Suszę zatem pomidory. A robię to tak, że prócz ususzonych pomidorów otrzymuję jeszcze przecier do butelek. Wystarczy zapasteryzować. Nic się nie marnuje. Zostają pestki i skrawki skórki.
Te pomidory, które do suszenia się nie nadają parzę, obieram, kroję, zagotowuje i do słoja.
Po co mam kupować pomidory puszkowe?
Te zrobione własnoręcznie w domu, z letnich owoców są o niebo lepsze.
Na szczęście pomidorów na przetwory mamy pod dostatkiem, a to dzięki babci męża.
Robię także konfiturę z malin i borówek. Swoją własną z własnego przepisu. A raczej z jego braku, bo wsypuję pudełeczko malin i pudełeczko borówek do garnka, podgrzewam, a kiedy puszczą soki dodaję cukier w ilości na oko - tak, żeby mi smakowało. Gotuję jeszcze chwilę, przelewam do słoika i pasteryzuję.
Hance też robię przetwory na zimę. Do nich nie dodaję cukru, tę mrożę...
Hanka zimą do kaszek będzie miała pyszne musy owocowe.
Wystarczy dowolne owoce zmiksować na mus, mniej lub bardziej musowaty i włożyć do pojemniczków na lód. Potem tylko do zamrażarnika, a jak zamarznie do woreczka lub pojemniczka.
Sposób znalazłam na którymś blogu, ale nie mam pojęcia na którym. Nie pamiętam. Jeśli autorka tego pomysłu czyta ów post, to mówię DZIĘKUJĘ:) Taka prosta rzecz, a taka genialna! :)
Czy coś jeszcze będę robiła?
Nie wiem. Z małym dzieckiem, pustym portfelem i brakiem miejsca na przetwory ciężko coś wyczarować...
Może jeszcze jakieś owoce ususzę?
A Wy macie jakieś ciekawe pomysły na zatrzymanie lata w spiżarni?
U nas jagód - pysznych, dorodnych - i grzybów - w którymś poście mam sfotogeafowane te bydlaki - dostatem. Poza tym, to sobie mogę suszyć macierzankę. I mech. I kobyle ziele na srakietę (wybacz hihihi). W zasadzie, gdybym chciała, mogłabym zaprawiać jarzębinę.
OdpowiedzUsuńNie zaprawiam, choć z domu wyniosłam bogate tradycje w tej kwestii. Nie mam gdzie szpilki wetknąć.
Ale te dzemiki ojcowskie, przytaszczone z trudem, ktore przebyly kilka tysiecy kilometrow, och, jak je celebruję!
Musiałabym poszukać jakiejś jarzębiny rosnącej z dala od drogi. Też byśmy pocelebrowali więc o przepis prosimy:) Mailem może być słany:D Z góry podziękowali pięknie:)
UsuńKobyle ziele - pierwsze słyszę;)
Ja na swoich wynajmowanych ledwie 37 metrach to wiesz co mogę...Słoiki na zdjęciach powiesić na ścianie:/
zapytam kumpla. zaprawiał bodajże z jabłkiem i samą jarzębinę. cierpka rzecz, ale ciekawa wychodziła. wyślę, ale jakbym zwlekała, kopnij mnie w zapominalski tyłek, to sie poprawię :)
Usuńja metrów mam nieco więcej, ale że wynajmowane, nie kupuje mebli, żeby lepiej przestrzen wykorzystać. szlag mnie trafia co roku przez te jagódki cudne.
:)
Ok czekam:)
UsuńCiekawam jak "umeblowałaś" mieszkanie:)
uwielbiam przetwory. jednak sama nie robię, czekam aż bliscy mi podrzucą:)
OdpowiedzUsuńTeż dostajemy, ale czasem lubię mieć coś swojego:)
UsuńJa powidła śliwkowe :)
OdpowiedzUsuńO widzisz:) ale po to to się chyba do dziadków uśmiechnę:D
UsuńJa niestety nie mam czasu na robienie przetworów. Ostatnio dostałam wiadro ogórków i zakisiłam z nadzieją, że będą dobre. Jedyne co zatrzymuję to mrożony, pocięty koperek w pojemnikach. Cudownie jest w zimie jeść ziemniaczki z koperkiem :)
OdpowiedzUsuńU mnie też różnie z czasem, wieć nie robię żadnych tam surówek tylko raczej szybkie rzeczy:)
UsuńO kostkach owocowych chyba u mnie przeczytałaś :) ale nie jestem autorką tego pomysłu... to co mądre, już wszystko wcześniej zostało wymyślone :) Ale bardzo się cieszę, że pomysł przypadł ci do gustu... dla mnie to też super sprawa.
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe:) Na przegloądanie blogów w spokoju za zwyczaj mam czas wieczorem a wtedy różnie u mnie z konce4ntracją:P
UsuńAle pomysł jest genialny:D
ja mam dobrze przetwory same do mnie przyjda:)) moja mama paczką mi zawsze wysyła:P dobrze ze choc wy na tesciowa mozecie liczyc:)
OdpowiedzUsuńz tymi kostkami lodu super sprawa:)
My też część dostajemy od moich rodziców, a i rodzice chłopaków czasem jakiś słoik podrzucą. Ale ja jakoś jestem bardziej przyzwyczajona do tych moim domowych czy tych mojej mamy. Jedno jest pewne teściowa wyborny keczup robi. Ale od lat go nie było. Gdzieś mam przepis więc jak znajdę czas i siłe to ja zrobię:D
UsuńJa co roku mrożę pokrojoną w kawałki cukinię i paprykę (tylko ją wcześniej blanszuję). Idealna baza na leczo zimą, zwłaszcza gdy poza smakiem i cena znacznie się różni ;)
OdpowiedzUsuńMoja mama mrozi też pomidory, po wyjęciu i podsmażeniu są rewelacyjne na zupę :)
I z zup bazowych jeszcze ogórkowa- utarte kiszone ogórki, marchew, pietruszka + nać- wszystko do słoika i zapasteryzować. Potem tylko dodać do bulionu :)
Uwielbiam takie własnoręcznie robione domowe przetwory:)
OdpowiedzUsuńno i pięknie, narobiłaś mi smaka... wielkie dzięki :P
OdpowiedzUsuń