Wczasy minęły jak z bicza trzasnął. Wróciliśmy już kilka dni temu, ale nie miałam możliwości napisania ani słowa by się przywitać - robię to teraz, mówiąc wszystkim WITAJCIE PONOWNIE:).
Czemu nie miałam czasu? Odpowiedź jest prosta - Hanka przez wyjazd totalnie nam oszalała. Rozregulowała się strasznie. Poza tym w środę musiałam być w pracy. Niestety z Hanią...Mówię niestety, bo opiekowanie się 10 cudzych dzieci (a było ich pewnie więcej w mojej sali) z własnym płaczącym w ramionach jest rzeczą niełatwą... W konsekwencji po powrocie padałam na twarz a w domu czekała na mnie reszta bagażu, którego nie zdążyliśmy wypakować we wtorkową noc, a także cały nieporządek po niespełna dwutygodniowej labie. Mąż oczywiście ciągnął dwunastkę w pracy czyli witaj szara rzeczywistości. W mordę jeża.
Po środzie byłam zmęczona po stokroć bardziej niż po porodzie Hanki. Poirytowana tym, że w ogóle dlaczego?!!!??? I miałam ochotę zrobić sobie wolne. Znów. Od wszystkich i wszystkiego. Łącznie z wrzeszcząca i nie chcącą spać Hanką, a także od, Bogu ducha winnego, męża.
Na szczęście czwartek znów oboje mieliśmy wolne:) I ten czwartek wynagrodził trud środy mimo tego, że prawie cały dzień lataliśmy na zmianę ze szmatami i Hanką na rękach, która w dalszym ciągu była nieśpiąca:/
W czwartkowy wieczór z niezapowiedzianą wizytą wpadła też przyjaciółka z Warszawy, która aktualnie smacznie śpi na kanapie razem z Hanką:) Ta pierwsza nie wiem co odsypia:) Ta druga odsypia cały wtorek, środę i czwartek....A ja mam w końcu chwilę dla siebie:D
Pomalowałam paznokcie. Rozpoczęłam kolejną książkę. Aktualizuję wpisy na blogu i jeszcze mam w planie obrobić zdjęcia z wakacji:) Tak. W końcu mieliśmy z mężem czas dla siebie (mimo że Hanka była z nami niemalże non stop), ale też na to by nauczyć się robić zdjęcia o jakości i walorach artystycznych lepszych niż klasycznie strzelane albumówki:) Szczyt artyzmu to może to nie jest, ale zaczyna być lepiej:) Lepiej niż gorzej:D
Zmykam obrabiać zdjęcia, tak by podzielić się nimi z Wami jak najprędzej:) Przypominam, że dziś kończy się konkurs - TU. Jutro wyniki:) Także jutro wybieramy się na koncert Indios Bravos:) Z Hanią zostaje sąsiadka:) Jutro też Hania kończy pół roku:) Jak ten czas leci......
jak fajnie, że już jesteś z powrotem. my także wróciliśmy... A Hanka co - zęby, czy po prostu wyjazd odreagowywała?
OdpowiedzUsuńPół roku... kawał kobietki z niej! :)
Dzięki:) Hanik chyba wyjazd odreagowuje. Padła o 17 i śpi nadal. @ karmienia na śpiocha zaliczyła i nie ma zamiaru się budzić. No cóż kąpieli dziś nie będzie:P Pieluchę zmienię na śpiocha:)
UsuńCzekam na zdjęcia!! :D
OdpowiedzUsuńA mi aparat "kaput" =/ no i zbieram na wymarzonego Nikona... będę długo zbierać, ale chcę się rozwijać fotograficznie!
Myślałam, że dziś mi się uda ze zdjęciami, ale niestety:/ W dodatku, znalazłam jeszcze maaaaasę zdjęć na 8Gigowej karcie:/ jest co przeglądać:) A o Twoim aparacie czytałam....Współczuję i trzymam kciuki za zbieranie na nowy:)
UsuńDobrze Cię widzieć :-)
OdpowiedzUsuńA dziękuję:) Ciebie również Mamo Magenisiowa:) Dobrze, że zaglądacie:D
UsuńObrabiaj obrabiaj:). Ja to obecnie klnę na swój aparat i pukam się w głowę po co my ta lustrzankę sprzedawaliśmy:/
OdpowiedzUsuńCzęść już jest:)Chyba podzielę to na dwa posty:)
UsuńAaa czemu sprzedaliście lustrzankę?
UsuńPowitac z powratem;)
OdpowiedzUsuńAno:) Dziękować, dziękować:)
Usuń