Dziwne rodaków rozmowy...

Kreatywność, niewiedza i głupota zaskakują bardzo. Poczytajcie z resztą same, nie sposób to przemilczeć....

***

Scenka pierwsza
Występują:
Ja - we własnej osobie
N - której inicjał został zmieniony

N:Moja ginekolog wrzeszczy na mnie, żebym już skończyła karmić, bo mi więcej antykoncepcyjnych nie wypisze...
Ja: A w czym ona ma problem?
N: Nie wiem. Wiem, że G. ma już półtora roku, ale ja chcę ją nadal karmić. Bo wiem, że to dla niej dobre. A tak w ogóle to nie wiem, czemu to jest dobre, bo chyba nie ma takich badań.Nikt przecież nie badał mleka matki. Ja ją chcę długo karmić, bo to mi sprawia przyjemność!
Ja: Badania są i akurat dobrze robisz, że karmisz. (- Na więcej argumentów po prostu nie mogłam się zdobyć, bo mnie zamurowało)........

THE END




P.S. Kolejne perełki niebawem. Trochę mi się ich nazbierało;)

20 komentarzy:

  1. no niestety lekarze bywaja niedouczeni, mój były gin twierdził że po roku sama woda i cukier płynie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani doktor to raz, ale pojęcie o karmieniu mojej znajomej to jest szokujące...

      Usuń
  2. o ile koleżanka nie jest lekarzem, nie wymagałabym od niej szczególnej wiedzy. fajne jest to, że karmi długo, lubi to.
    Natomiast niedouczenie i uprzedzenia lekarzy, którzy mają wpływ na pacjentów z pozycji autorytetu, osób wykształconych w takim kierunku, że biorą na siebie odpowiedzialność za cudze zdrowie - to mnie przeraża. Szokuje. Denerwuje.

    Tak czy owak, każdy coś dla siebie znajdzie w tej historyjce :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczegółowej wiedzy sama nie posiadam, ale przydałoby się choć trochę wiedzieć dlaczego to, co daję dziecku jest dobre:) Mnie podejście koleżanki trochę przeraża, bo nie raz półtora roczne dziecko jest o samym tylko cycu w ciągu dnia - to już dobre nie jest:/ Że koleżanka lubi to dobrze, ale argumentowanie długiego karmienia piersią tylko faktem przyjemności może zaprowadzić ją w czarny róg, kiedy będzie jej ciężko odstawić młodą, jeśli dziecko samo wcześniej "się nie odstawi"..Ale to temat na dłuższą rozmowę:)

      Usuń
    2. rozumiem, dziwi Cię i martwi niewiedza, gdyż dziecko może na tym ucierpieć.
      jednak ta "przyjemność" chyba nieźle sie u niej sprawdza. Silna z niej dziewczyna, skoro to jedyny argument "za" karmieniem, a skoro karmi półtoraroczniaka, to musiała już wiele ataków odeprzeć, rozmów przeprowadzić i na wiele pytań odpowiedzieć...
      Mnie o wiele bardziej przeraża i bulwersuje szantaż ze strony lekarza. wymuszanie odstawienia w zamian za receptę? przecież to woła o pomstę do nieba!

      PS. Nie wiem, jak to wyjdzie "w praniu", ale ja chciałabym doświadczyć "samoodstawienia" - ale to ja :-)

      Usuń
    3. Podejście p. doktor jest karygodne, jednak myślę, że gdyby miała konkretne argumenty poza tym, że lubi, to szanowna pani doktor miałaby usta zamknięte zwłaszcza, że koleżanka w kaszę nie da sobie dmuchać.

      Też mam nadzieję, że u nas to Hanka zadecyduje:)

      Usuń
    4. jeszcze nigdy nie spotkałam się z tym, żeby jakiemukolwiek lekarzowi udało się zamknąć usta. Nawet najlepszymi argumentami... Niestety :-(

      Usuń
    5. To fakt im ciężko zamknąć usta. Mnie się raz udało;)

      Usuń
    6. szczęściara! i zdolna!
      dzięki Ci za przemiłą rozmowę :)

      Usuń
    7. No nie wiem, Doktorzyca sama się wkopała, więc bardziej szczęście mi dopisało niż zdolność:)
      Również dziękuję za miłą pogawędkę:)

      Usuń
  3. Hm, kwestia niewiedzy w tym momencie wyparta jest przez intuicje i to dobrą jak by nie bylo. Tylko to że dziecko cały dzien jest na samym mleku jest dla mnie troche niepokojące

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bardzo dobrze, że karmi, nawet jeśli motywacją jest sama przyjemność. Mnie się w głowie nie mieści jakbym mogła nie liznąć choćby wiedzy na ten temat - ale to ja. To, że jej córka w wieku półtora roku jest czasami na samym mleku, a jako przekąskę dostaje np kilka frytek - to już nie moja brocha. Mogłabym uświadamiać gdybym widziała, że pewne rzeczy wynikają z niewiedzy, a nie z przekonania, że to przecież nic wielkiego....

      Usuń
    2. ja na to patrze nieco inaczej: mleko mamy jest wartościowym pokarmem dla osoby, która ma rok, dwa lata, czy więcej. oraz: Wiele dzieci przechodzi przez okres bycia niejadkiem. Np. mój Igi teraz to ma. I ja akurat cieszę się, że rekompensuje sobie to mlekiem, bo przynamniej moge byc o niego spokojna.
      Co więcej przypadkowo przeprowadzam na nas pewien test (wiem, wiem, próba w liczbie 1 ma zerowa wartość statystyczną) - mam bolesne piersi przez grzybicę, więc smaruje sie kremem i ograniczyłam karmienie do 3 razy dziennie. trwa to już prawie 2 tygodnie. Podświadomie oczekiwałam innego nastawienia do jedzenia od Młodego. Nic z tego. Pije troche wiecej i tyle. Dzis poczułam się już na tyle dobrze, że napoiłam go kilka razy więcej i jest to tez jeden z pierwszych dni, kiedy zjadł kilka całkiem fajnych posiłków!
      Z kolei wiele mam doświadcza tego, że ich całkowicie odstawione dzieci zaczynają znacznie więcej jeść i tym samym twierdzą, że mleko hamowało dzieci przed jedzeniem: ja z kolei widzę w tym argument za tym, ile faktycznie mleko mamy daje dziecku, skoro potem musi pobierane z mleka wartości odzywcze rekompensowac sobie dużą ilością jedzenia.

      Co jest niepokojące to to, że wspomniana przez Ciebie mama daje tak bezwartościowe, a w zasadzie szkodliwe rzeczy jak frytki swojej córeczce. Cieszmy się zatem, że Malutka może popić coś niezwykle wartościowego i cąłkiem nieźle przefiltrowanego, skoro oferuje sie jej tak fatalne jedzenie!
      :)

      Usuń
    3. Z tym jedzeniem u nich to nie jest kwestia braku apetytu, to bym zrozumiała jako powód podawania tylko piersi. To raczej chodzi o to, że koleżanka się nie przejmuje dietą dziecka. Jak koleżanka nie ma czasu (a nie robi nic wielkiego, raczej załatwia swoje przyjemności), albo sie jej nie chce, to daje młodej pierś i tylko pierś...I tego nie jestem wstanie zrozumieć:/

      Usuń
    4. ja też nie.
      mimo wszystko zauważmy w tym pewien plus: dobrze, że daje pierś, a nie wystawia na stół ciacha i czipsy. bo i takich rodziców znam.
      a tak poza tym, to co - oni w domu niczego nie jedzą? nawet chleba? bo jak bardzo musi się "chcieć", żeby zrobic prosta, smaczną kanapkę? o zupie nie wspomne - zupy przecież gotuja się same, ale składniki już sie same do gara nie wrzucą.... :-)

      Usuń
    5. Jedzą, ale różnie z tym bywa, bo jak po śniadaniu koleżanka wyjeżdża i wraca wieczorem czy późnym popołudniem to dopiero wtedy coś tam gotuje, ale młoda jak już to dostanie parówkę. A chrupki typu cheetos są na porządku dziennym moja droga.....

      Usuń
  4. I wszystkiego naj, naj spełnienia marzeń i samych cudownych chwil:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ?! eeee co? :D Nie ma badań, kto by badał takie mleko jakiejś baby, toć to sama woda i cukier. W końcu tylko krowy maja mleko coś warte, a jak jeszcze się to mleko dobrze zmodyfikuje to można i na nim zarobić :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja reakcja była taka sama:/ Tak mnie zamurowało, że język stanął mi okoniem i nie byłam w stanie wydusić z siebie nic, poza tym, że to, że nie trafiła na badania nie oznacza, że badań nie ma. No ale jak się człowiek przyznaje otwarcie do tego, że nie czyta nic, bo czytać nie lubi....

      Usuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)