I co jeszcze....

Żal mi tego mojego dziecka...Przy urodzeniu złamany obojczyk,  potem problemy z bioderkami, co chwila odparzenia (mimo tego, że pieluchy zmieniamy często), katar, którego nie możemy się pozbyć (już nie wiem czy to wina ogrzewania, czy czegoś innego) i teraz ta wysypka, która ni cholery zniknąć nie chce....

Odstawiłam krem, nie ma reakcji. To nie krem uczulał. 

Wywnioskowałam, że skoro mała źle reaguje na absorbenty, to może odstawię wkładki laktacyjne. Mam obfitą laktację więc potrzebowałam wkładek bardzo chłonnych. Wkładek nie używam od wtorku i na razie zero poprawy. Może to jeszcze za krótko? 

Może to proszek? Właśnie to sprawdzam testując kulę piorącą. Może sama kula nie pierze tak jak usuwające wszystkie plamy proszki, ale jest soda oczyszczona i to pomaga. Na razie za krótko, by coś wywnioskować. Ważne, że z kulą zdrowiej i taniej. No i materiały są milsze w dotyku i zachowują kolory. Proszek zostawiłam do mega zabrudzeń. Zobaczymy, czy pranie z kulą pomoże.

Hanka jest w kropkach. Ostatnio zaatakowało jej powieki. Dziś rano zauważyłam pęknięcie nad uszkiem....Jutro do lekarza. Mama mnie po głowie bije dlaczego nie poszłam od razu. Ale co mi lekarz powie??? Że trzeba próbować, czy to nie proszek, albo jakiś kosmetyk, a może dieta....

Nabiału prawie w ogóle nie jem. Od czasu do czasu kilka plasterków żółtego sera na śniadanie. Odkąd Hanka ma wysypkę nie jem wcale. Jajka sporadycznie. Pomidory też, w zasadzie jeszcze rzadziej i to przetworzone.  Innych uczulających rzeczy też raczej nie jadam. Chyba, że to gluten...Liczę się ze ścisłą dietą eliminacyjną, ale tego bez konsultacji z lekarzem nie zrobię. 

Zatem jutro lekarz. Pół dnia w przychodni, bo najpierw z bioderkami, a potem ze skórą...Mam tylko nadzieję, że to nie AZS. Niestety tak to wygląda............................

 Chyba od razu poproszę o test IgE.....Tak na wszelki wypadek...

6 komentarzy:

  1. oj bidulka. u nas tez wysypka, i jak sie okazalo... to egzema... grudzien i styczen bylo strasznie, drapal sie do krwi, teraz juz lepiej aczkolwiek kremow i specyfikow mamy polke cala!!! Zdrowe dziecko to los na loterii. Rodzice nie zdaja sobie z tego sprawy do czasu kiedy ich maluch nie zachoruje... Pozdrawiamy i zyczymy poprawy zdrowia Hani!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to współczuję...AZS czy egzema - zwał jak zwał jeden badziew. Wiem jak moja siostra się z tym męczyła. Jak to jest, że jedni nie wiedza, co to znaczy mieć dziecko i czasem nawet nie wiedzą, że takowe w domu mają, a inni nie wiedzą do czego ręce włożyć:/ Również pozdrawiamy i mamy nadzieję, że Antek prędko wyrośnie z tego.

      Usuń
    2. Aniu ja w to nie wierze że mając małe dziecko można nie wiedzieć że się je ma, osobiście nie znam nikogo z małym brzdącem żeby nie mieli zadnych problemów z nim. Pielęgnacja maleństw jest trudna, nigdy wczesniej się maleństwem osobiście nie zajmowałam wcześniej dopoki swojego nie miałam, dlatego, jak juz pisałam z najmniejszym odchyleniem od normy biegłam do lekarza, lepiej zapobiegac niż leczyć. Zdrówka życzymy Hani

      Usuń
  2. Aniu, u nas wysypka, dysplazja bioderek, kolka i... sraczka ;-) - a dopiero wyszliśmy ze szpitala... No i jeszcze ciemieniucha doszła! Trzymam kciuki za Hanusię, a jeszcze bardziej za Ciebie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Madziu: ja znam takich:( dowiedzieli się, co to znaczy mieć dziecko jak mała miała pół roku...

    Kasiu: jak nie urok to....szkoda gadać:/ Również trzymamy kciuki za Was i oby jak najszybciej minęło. A ta dysplazja to poważna? U nas było IIa, teraz jest znaczna poprawa. Chyba znalazłam niezły patent na szerokie pieluchowanie;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hyhy albo sciemniaja, albo babcia sie dzieckiem zajmowała:))

      Usuń

Każdy komentarz niebędący obelgą dla mnie i moich czytelników jest ważny i mile widziany! Dziękuję za "nakarmienie" mojego bloga:)