12 miesięcy Hani

6.15 - ostatni przeszywający ból.
Uwalniający ból.
Ostatnie parcie i jest...


Ona.
Wyczekana, wyśniona, upragniona.
Pierwsza myśl - to już? 
Tylko tyle wystarczy? 
To naprawdę moje?

Moja córka.
Moje dziecko.
Ktoś kogo kochałam bezwarunkowo i bezgranicznie od pierwszych dwóch kresek na teście.
Ktoś, kto i mnie będzie kochał tak samo mocno.
Bez względu na błędy, które popełnię jako niedoświadczona matka.
Ktoś kot na zawsze będzie częścią mnie będąc zarazem osobną istotą.

Tak było dokładnie rok temu.
Dziś Hania kończy roczek w ciągu którego wiele się działo.
Uczyliśmy się siebie wszyscy w trójkę.
My jej, Ona nas.

Teraz nasza Mała Dziewczynka zaczyna już stawiać pierwsze kroki.
Co prawda niesamodzielne, ale próbuje.

Uwielbia śpiewać i tańczyć.
Wygląda dość komicznie kiedy tak siedzi na pupie i kołysze się w rytm melodii:)

Potrafi więcej niż pokazuje - robi się z niej mała przekora.

Lista jej osiągnięć jest dłuuuuga.
A my niesamowicie szczęśliwi i dumni z jej małych sukcesów.

Czy jest coś co chciałabym przekazać Tobie córuś?

Kaczuszko, wiesz, maki są tak duże duże, duże,
a ty masz krótkie nóżki
jak zwykle u kaczuszki.
Kaczuszko, wiesz, maki są czerwone tak, jak róże,
kaczuszki są nieduże
i tak już w życiu jest.

Dlaczego akurat to?
Wsłuchajcie się w tą piosenkę...
Czyż można piękniej powiedzieć 
"nie bój się kochać, marzyć i te marzenia spełniać"?




A Hania ze zdziwionej małej sówki stałą się małą, rozbrajającą Kaczuszką, 
która kiedyś znajdzie swój wyśniony Mak.
I tak już w życiu jest!



Anjamit