Sytuacja się chyba klaruje...sama

Prywaty ciąg dalszy...
Czemu nie, przecież to prywatny blog...

Pojechałam, popracowałam, wróciłam.
Praca ok, atmosfera ok, Hania w przedszkolu ok...
Gorzej z Hanuszkowym tatusiem, który w przedszkolu doznał syndromu nadwrażliwca i omal nie został wyrzucony i objechany przez panie za zbyt długie przeciąganie pożegnania co zaskutkowało Hankową traumą i histerią.
Ta zaś dała początek dramatowi Julki...
Wyły we dwie...
Tatusia trzeba uświadomić jak się dziecko w żłobku zostawia.

Bardzo dziękuję za słowa wsparcia.
Musiałam to z siebie wydusić i wyryczeć.
Tak już mam.
Jak się pozbędę morza łez to trzeźwiej myślę...

Sytuacja chyba się zaczyna sama klarować.
Okazuje się, że główny kontrahent mojego nowego miejsca pracy, który zapewniał 50% obrotów złożył wniosek o upadłość....
Nie wiadomo czy uda się im restrukturyzacja i czy będą w stanie spłacić długi.
Jeśli upadną, nie wiadomo co będzie z moją nową pracą.
Jeśli nie upadną, będzie trzeba ich zatowarowywać przez pół roku na własny koszt....
To tak z grubsza...

I chyba dziś jestem pewna jaką decyzję podjąć...

Już sama nie wiem jak to nazwać.
Pechem czy szczęściem.
Ale chyba sam los pokazuje nam jaką drogę mamy wybrać.

P.S Dziś nie ma przeglądu, bo nie ma zdjęć:P

Anjamit